Drastyczne cięcia, maksi efekty

Nie będzie zapowiadanych strajków w Lufthansie i czeskich liniach CSA. Zarządy obu przewoźników porozumiały się ze związkowcami

Publikacja: 21.11.2012 10:00

Drastyczne cięcia, maksi efekty

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

I w Lufthansie i w CSA związkowcy zgodzili się na warunki zarządu, choć są one dalekie od początkowych roszczeń  pracowniczych.

Czesi zgodzili się  na zamrożenie płac na 2 lata, mimo że proces restrukturyzacji właśnie się kończy. Prezes przewoźnika, Peter Moreels nie ukrywa, że negocjacje nabrały przyspieszenia po uzyskaniu pomocy państwowej w wysokości 100 mln euro przy jednoczesnym zobowiązaniu się do zmniejszeniu operacji, zwiększeniu przychodów i pozbycia się części aktywów. Pomoc ma zostać udzielona przez państwową firmę Osinek SA. Pilotom udało się jednak wynegocjować, że nie będzie  pośród nich zwolnień.

Związkowcy Lufthansy, też  zgodzili się na warunki  zarządu, bo w sytuacji, kiedy bilety sprzedają się coraz drożej, a konkurencja robi wszystko, by przejąć każdego pasażera, nie ma co się łudzić, że samoloty polecą tak wysoko, jak „latały" jeszcze do niedawna.

W te realia uwierzyli już także  pracownicy skandynawskiego SAS, gdzie pracę straci 40 proc. zatrudnionych, ale  i to nie  daje gwarancji  przetrwania linii, bo coraz większy jest opór ze strony organizacji lotniczych, by ten przewoźnik otrzymał pomoc państwową.

W ubiegłym tygodniu Polska przeżyła szaleństwo Dreamlinera, a euforia doszła do tego stopnia, że strach było otwierać lodówkę. Po części jest to zrozumiałe, bo Polacy chcą usłyszeć pozytywne wiadomości, a przylot Dreamlinera taką był. Pozytywne było i to, że Lotowi udało się osiągnąć taki efekt medialny bardzo skromnymi środkami, bo cała kampania markietingowa była warta  o połowę mniej, niż wprowadzenie na rynek, któregoś z farmaceutycznych spesyfików. I 12 razy mniej, niż wydał OLT Express na swoją trzymiesięczną promocję.

Niemniej jednak, mimo wszystkich pochwał nie ma co liczyć na to, że sam  Dreamliner, jakby nie był piękny i komfortowy, to jednak Lotu nie jest w stanie uratować. Widać po  wszystkich trzech  przewoźnikach, że i w  w tym przypadku konieczne są kolejne trudne decyzje pozwalające na zmniejszenie kosztów. Zresztą  tną wszystkie linie - także Air France/KLM, British Airways, czy Iberia.

Mimo wszystko jednak, chociaż przed Lotem bardzo trudne chwile - zwłaszcza zimowy dołek - kiedy wszyscy europejscy przewoźnicy mają kłopoty, a już zwłaszcza ci, którzy nie mają rozwiniętej siatki połączeń na drugą „letnią" półkulę.

To, co  musi zrobić w Locie  dzisiejszy prezes, Marcin Piróg  mimo wszystko jest niczym, wobec tego, co zrobiłby szef Ryanaira Michael O'Leary, gdyby wbrew oporom Komisji Europejskiej jednak udało mu się przejąć Aer Lingusa. Komisji Europejskiej może się to nie podobać, ale to O'Leary stworzył jednego z najefektywniejszych przewoźników na świecie. Niestety  takie zarządzanie w Locie, choćby tylko na ten najtrudniejszy okres, jaki dzisiaj przeżywa lotnictwo, byłoby nie do przyjęcia.  Mimo że tak na początek low cost marketingowy, przy maksi efektach propagandowych jednak się udał.

Opinie Ekonomiczne
Dlaczego warto pomagać innym, czyli czego zabrakło w exposé ministra Sikorskiego
Opinie Ekonomiczne
Leszek Pacholski: Interesy ludzi nauki nie uwzględniają potrzeb polskiej gospodarki
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof A. Kowalczyk: Jak skrócić tydzień pracy w Polsce
Opinie Ekonomiczne
Stanisław Stasiura: Kanada – wybory w czasach wojny celnej
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Opinie Ekonomiczne
Adam Roguski: Polscy milionerzy wolą luksusowe samochody i spa niż nieruchomości