Kosmiczne koszty bezpieczeństwa

Polska wyłoży sporo pieniędzy za ewentualne wzmocnienie obecności wojsk amerykańskich. Rzecz jasna można przywoływać stare powiedzenie, że bezpieczeństwo nie ma ceny. Ile jednak zapłacimy w rzeczywistości?

Aktualizacja: 13.06.2019 21:28 Publikacja: 13.06.2019 21:00

Kosmiczne koszty bezpieczeństwa

Foto: Lockheed Martin

Większych wątpliwości nie budzi fakt, że mamy pokryć koszty infrastruktury dla nowych amerykańskich żołnierzy, nowych jednostek czy struktury dowództwa. Infrastrukturę wojskową trzeba unowocześniać, a obecność Amerykanów może w tym pomóc. Uzyskamy rzecz podstawową dla polskiej racji stanu, czyli zwiększoną obecność wojsk USA, co powinno być zrozumiałe i stanowić priorytet dla każdego naszego polityka.

Jednak miliardom na infrastrukturę będzie towarzyszyło wiele innych miliardów. Przede wszystkim związanych z planami zakupu samolotów F-35. Polsce oczywiście nowe maszyny są potrzebne, lotnictwo się sypie z powodu wieloletnich zaniedbań, oprócz nowoczesnych F-16 i samolotów szkolnych nie mamy prawie nic. Tylko – i tutaj rodzą się znaki zapytania – czy musimy kupować właśnie F-35, i to najprawdopodobniej w formule oznaczającej nikłe korzyści dla polskiego przemysłu obronnego? Same maszyny mogą kosztować nawet 5 mld dolarów, do tego dochodzą kosmiczne koszty infrastruktury, szkoleń i eksploatacji.

BLACK WEEKS -75%

Czytaj dalej RP.PL. Nie przegap oferty roku!
Ciesz się dostępem do treści najbardziej opiniotwórczego medium w Polsce. Rzetelne informacje, pogłębione analizy, komentarze i opinie. Treści, które inspirują do myślenia. Oglądaj, czytaj, słuchaj.
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację