Odpowiedzialność za swoje działania, to wśród polskich polityków i urzędników pojęcie prawie nieznane. Co z tego, że kontrola NIK jednoznacznie wykazała, że umowa gazowa z Gazpromem jest zła dla naszych interesów? Cena gazu dla Polski - trzeciego największego odbiorcy w Unii okazała się najwyższa w Europie, więc trudno nie zauważyć, że strona polska nic nie ugrała, a raczej zgodziła się na wszystko, czego chcieli Rosjanie.
Czekamy więc na upublicznienie całego raportu NIK, ale już dziś ja, podobnie jak pewnie wielu Polaków, oczekuję reakcji władz na niekompetencję osób, odpowiedzialnych za tamte gazowe negocjacje. To że były wicepremier z ludowej partii już nie jest w rządzie i nawet nie kieruje partią, mało mnie tutaj obchodzi. Podobnie jak to, że w polityce nie ma już byłego pisowskiego ministra skarbu, który miał się zgodzić na podniesienie ceny gazu. Urzędnicy, którzy zawalili tak istotny dla gospodarki kraju kontrakt, muszą za to odpowiedzieć, nawet gdy urzędnikami już przestali być. Polska nie od dziś ma problem z rozliczaniem osób odpowiedzialnych. Różni byli ministrowie, dyrektorzy itp. których niekompetencja wywołuje milionowe straty, najwyżej żegnają się z wysoko opłacanym stołkiem, by zaraz zająć kolejny.
A przecież nie może być grubej kreski dla ludzi szkodzących gospodarce. Konsekwencje rzutują bowiem nie tylko na poszczególne firmy, ale i na sytuację budżetu i całego państwa. Ukraińskie władze posadziły byłą premier, bowiem nie tylko zawarła niekorzystą umowę, z ktorej Ukraina do dziś się nie może wyplątać, ale też była groźnym politycznym przeciwnikim. Takich działań w Polsce być nie może. Dlatego jedynym, według mnie, sposobem nauczenia naszych urzędników i polityków odpowiedzialności za swoje decyzje, są materialne sankcje za blamaż. Na przykład zwrot części poborów lub kary za złe decyje. Jest to narzędzie bardzo skutecznie i bolesne. A zbliżają się kolejne negocjacje na temat zniżki na przyszły rok.
Przydałoby się także mniej tajności w umowach tyczących całej polskiej gospodarki i zwieranych z błogosławieństwem rządu. To, że były ludowy wicepremier utajnił gazowe negocjacje i nawet to, kto je prowadził, mówi samo za siebie. Szybkie upublicznianie ich głównych ustaleń pozwoli od razu ocenić, kto i jak negocjował. Robienie tego po kilku latach z pomocą NIK, to musztarda po obiedzie, który dziś ze smakiem jedzą tylko Rosjanie.