Radio dla wszystkich

Długo można mówić o zaletach radia cyfrowego. Trzeba również powiedzieć społeczeństwu, z jakimi wiąże się ono kosztami – pisze przewodniczący senackiej Komisji Kultury i Środków Przekazu.

Publikacja: 25.02.2014 06:00

Radio dla wszystkich

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński Kub Kuba Kamiński

Red

Gdy dajemy się ponosić emocjom, możemy niechcący odsłonić swoje słabe strony i intencje, które wolelibyśmy pozostawić ukryte. To właśnie przydarzyło się wiceprzewodniczącemu Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji (KRRiT) Witoldowi Grabosiowi, gdy pisał polemikę z moim tekstem „Radio dla bogatych" („Rzeczpospolita" z 2 stycznia). Odpowiedź na jego artykuł („Radio dla wszystkich, ale bogatsze!", „Rz" z 16 stycznia), niestety pełen manipulacji, zacznę od celnego komentarza internauty: „Wprowadzanie dziś radia cyfrowego DAB+ przypomina „wynalezienie" i produkowanie w Polsce magnetowidu VHS marki Kasprzak w końcówce lat 80. Zdecydowanie za późno... Gdyby DAB+ miało obniżyć koszty, to prywatni nadawcy byliby pierwszymi zainteresowanymi (...)".

Witold Graboś uporem, z którym próbuje bronić kwestionowanych przeze mnie decyzji KRRiT i zarządu Polskiego Radia (PR) o wydaniu dziesiątków milionów złotych na rozpoczęcie eksperymentu z nadawaniem w systemie DAB+, jedynie potwierdza te obawy. Widać bowiem, że członkowie KRRiT, państwowej instytucji regulacyjnej, która ma dbać o bezpieczny i zrównoważony rozwój rynku i o ład medialny, w którym brane winny być pod uwagę interesy różnych stron, angażują się całkowicie jednostronnie i chcą niebezpiecznie ingerować w równowagę rynku.

W dodatku zamiast dbać o rzetelne prowadzenie debaty publicznej, manipulują danymi i wprowadzają w błąd, np. nie informując wyraźnie, jak bardzo faktyczne koszty cyfryzacji obciążyłyby całe społeczeństwo. (...)

Bez planu

Nie występuje ?przeciwko cyfryzacji, jednak jestem zdania, że jest nam potrzebna w kraju rzetelna dyskusja na ten temat. Długo można mówić o zaletach radia cyfrowego, które może totalnie zmienić cały rynek. Jednak trzeba również powiedzieć? społeczeństwu, z jakimi wiąże się to kosztami. Takiej rzetelnej dyskusji mi brakuje.

Źle zorganizowany start emisji w systemie DAB+ w Polsce może narazić kraj na znaczne straty

Skrytykowałem Krajową Radę i Polskie Radio przede wszystkim za to, że rozpoczynając emisję cyfrową zrobiły to bez jakiegokolwiek planu, strategii oraz opracowania i poddania publicznej debacie niezbędnych ram prawnych i finansowych tego procesu. Taki sposób działania instytucji publicznych w oczywisty sposób nie mieści się w regułach współczesnej demokracji, a zarzuty, jakie można w konsekwencji stawiać, to co najmniej brak należytej troski o wykorzystanie publicznych środków.

Tymczasem Witold Graboś polemizuje z tekstem, którego nie napisałem. Znając jego błyskotliwość i przenikliwość, jestem jednak pewien, iż niemożliwe jest, by nie zrozumiał tez mojego artykułu. Zmuszony jestem niestety podejrzewać, iż dokonuje on klasycznego zabiegu erystycznego, polegającego na „ustawieniu" sobie przeciwnika w taki sposób, by łatwiej było obalić tezy, których ten w ogóle nie wygłosił.

Taki właśnie charakter ma bowiem jego główny zarzut, jakobym był „niechętny współczesnej nowości technologicznej, jaką jest radio cyfrowe". Dlatego z właściwą jego formacji politycznej kulturą zalicza mnie do „zwolenników zaprzęgów konnych". Tymczasem jako wydawca i przedsiębiorca, działający w kraju i za granicą, korzystam w mojej działalności na co dzień z o wiele nowszych technologii niż znane już od lat 80. ubiegłego wieku radio cyfrowe.

Zdaję więc sobie doskonale sprawę z pozytywnych stron tego systemu emisji, a także dostrzegam możliwości jego sprawnego wdrażania w naszym kraju. Problem jednak w tym, że to, co robią KRRiT oraz PR, może raczej doprowadzić do porażki procesu cyfryzacji radia i pogłębić zapaść finansową mediów publicznych. Niewłaściwie przygotowany i źle zorganizowany start emisji w systemie DAB+ w Polsce może raczej tę technologię skompromitować, a kraj narazić na znaczne straty finansowe.

Nie wiadomo nawet, ile lat ma trwać jednoczesne nadawanie w obecnym systemie FM i cyfrowym DAB+, co ma dla nadawców znaczenie ekonomiczne

Bałagan w eterze

Decyzje i działania instytucji, kierowanych przez Jana Dworaka (przewodniczącego KRRiT – red.) i Andrzeja Siezieniewskiego (prezesa Polskiego Radia – red.) już bowiem doprowadziły do stanu chaosu i niepewności na rynku radiowym. Brak podstawowych informacji i strategii rozwoju nadawania cyfrowego. Nie wiadomo, jak długo ma trwać cyfrowy eksperyment w Polskim Radiu. Kiedy i na jakich zasadach w proces cyfryzacji mieliby być włączani nadawcy komercyjni? Nie wiadomo nawet, ile lat miałoby trwać jednoczesne nadawanie w dwóch systemach – obecnym FM i cyfrowym DAB+, co ma przecież dla nadawców fundamentalne znaczenie ekonomiczne ze względu na konieczność ponoszenia w tym okresie znacznych dodatkowych kosztów.

Brak zatem zasadniczych, niezbędnych w prowadzeniu racjonalnej działalności gospodarczej informacji, które umożliwiałyby podjęcie sensownych decyzji nadawcom, producentom sprzętu czy choćby importerom samochodów, w których z odbiorników radiowych korzystamy najczęściej. A fakt, że KRRiT i radio publiczne utrzymywane są ze środków budżetowych, powinien zobowiązywać je do szczególnej staranności i troski o powierzone im mienie.

Jak zatem powinien wyglądać efektywny proces cyfryzacji radia? Przede wszystkim powinien się rozpocząć dopiero po ustaleniu jego podstaw – ram prawnych, organizacyjnych i finansowych, standardów, parametrów, wymogów technologicznych itd. Dopiero wtedy wszyscy zaangażowani w ten proces mogliby właściwie zaplanować swoje działania, co pozwoliłoby zminimalizować koszty.

Dotyczy to nie tylko nadawców czy producentów sprzętu, ale praktycznie całego społeczeństwa, bo przecież z radia korzystamy niemal wszyscy. A wprowadzenie nowej technologii wiązać się musi z wymianą radioodbiorników, a więc z wydatkami, które będą musieli ponosić odbiorcy. W dodatku proces ten jest w wypadku radia nawet trudniejszy niż cyfryzacja telewizji. Dlaczego? Otóż żywotność sprzętu radiowego jest nawet kilkakrotnie dłuższa niż telewizyjnego. Po prostu telewizory wymieniamy zwykle co kilka lat, natomiast w wielu domach korzystamy z radioodbiorników przez 10 i więcej lat. Dlatego przy cyfryzacji telewizji wymiana sprzętu analogowego na cyfrowy była znacznie łatwiejsza, bo stopniowa i niemal naturalna, zgodna z cyklem technologicznym. W przypadku radia niestety tak nie będzie i w naszych domach lub samochodach pozostanie znacznie wyższy odsetek sprawnych odbiorników, które w momencie wyłączenia emisji analogowej nadawać się będą jedynie do wyrzucenia.

I tu jedyny raz sprostuję jedną z wielu manipulacji dokonanych przez Witolda Grabosia, gdyż jest ona wyjątkowo szkodliwa społecznie. (...)

Zwrócę uwagę tylko na argument zastępcy przewodniczącego KRRiT, użyty przez niego niedawno także podczas debaty w Sejmie. Gdy przytoczyłem fakt, iż średnia cena odbiornika radiowego to ok. 300 zł, a więc konieczność jego wymiany będzie wiązać się z odczuwalnym wydatkiem zwłaszcza dla niezamożnych, Witold Graboś był uprzejmy stwierdzić, iż „senator Czelej wyraźnie straszy cyfrowym radiem". Stwierdził, że w rzeczywistości wymiana radioodbiorników nie obciąży domowych budżetów milionów Polaków, gdyż radia cyfrowe są tanie i kosztują tylko 80 zł.

Zastępca Jana Dworaka nie mówi jednak, że to cena niewiele wartych, kieszonkowych radyjek niskiej jakości. Natomiast koszty średniej klasy odbiornika, nawet niewielkiej wieży lub taniego cyfrowego radia samochodowego to podobnie jak w przypadku urządzeń analogowych kilkaset złotych. I ten właśnie wydatek obciążyłby praktycznie wszystkie polskie rodziny. (...)

Podobnie zresztą postąpił Jan Dworak, gdy straszył w Senacie, że gdyby ktoś chciał słuchać radia godzinę dziennie przez internet, to za przesyłanie danych musiałby zapłacić prawie sto złotych. To w oczywisty sposób zawyżona stawka.

Lepiej późno niż wcale?

Zgadzam się z Witoldem Grabosiem tylko w jednym – gdy pisze, że „senator Czelej broni interesu radiowych nadawców komercyjnych". Tak, bronię interesów Radia Zet, RMF czy Eska. Podobnie jak bronię interesów Radia Maryja, a przede wszystkim interesów milionów słuchaczy tych rozgłośni. A także, wbrew jego Zarządowi, bronię interesów Polskiego Radia wciąganego w ryzykowną, politycznie motywowaną grę, która z biznesowego punktu widzenia jest nieprzygotowanym i kosztownym eksperymentem, za który publiczny nadawca – i tak znajdujący się w trudnej sytuacji – może w przyszłości zapłacić wysoką cenę.

Cieszę się jednak, że moje argumenty okazały się na tyle przekonujące, że Witold Graboś zgodził się ze mną, iż potrzebna jest narodowa strategia cyfryzacji radiofonii lub ustawowe rozwiązanie tego problemu. Dobrze również, że KRRiT powołała w końcu zespół roboczy, który we współpracy z nadawcami i wszystkimi zainteresowanymi stronami ma przygotować proces cyfryzacji radia. Szkoda jedynie, że zespół ów ma przedstawić swoje rekomendacje rządowi dopiero – jak pisze wiceprzewodniczący Krajowej Rady – „w ciągu najbliższych trzech lat". Jest chyba oczywiste, że powinno to być zrobione trzy lata temu.

Autor jest wydawcą oraz ?senatorem PiS z Lublina

Gdy dajemy się ponosić emocjom, możemy niechcący odsłonić swoje słabe strony i intencje, które wolelibyśmy pozostawić ukryte. To właśnie przydarzyło się wiceprzewodniczącemu Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji (KRRiT) Witoldowi Grabosiowi, gdy pisał polemikę z moim tekstem „Radio dla bogatych" („Rzeczpospolita" z 2 stycznia). Odpowiedź na jego artykuł („Radio dla wszystkich, ale bogatsze!", „Rz" z 16 stycznia), niestety pełen manipulacji, zacznę od celnego komentarza internauty: „Wprowadzanie dziś radia cyfrowego DAB+ przypomina „wynalezienie" i produkowanie w Polsce magnetowidu VHS marki Kasprzak w końcówce lat 80. Zdecydowanie za późno... Gdyby DAB+ miało obniżyć koszty, to prywatni nadawcy byliby pierwszymi zainteresowanymi (...)".

Pozostało 92% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Materiał Promocyjny
BaseLinker uratuje e-sklep przed przestojem
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację