Jeśli chorować, to nie na Dolnym Śląsku

W ostatniej chwili dolnośląskie szpitale podpisały z NFZ umowy na dwa ostatnie miesiące tego roku. Nie poprawi to jednak dramatycznej sytuacji pacjentów.

Publikacja: 30.10.2009 17:43

Jeśli chorować, to nie na Dolnym Śląsku

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

Na Dolnym Śląsku sytuacja jest najgorsza w kraju. W styczniu, gdy NFZ z powodu formalistycznego podejścia zakwestionował połowę ofert, usługi medyczne zakontraktowano jedynie na pół roku. Chaos powtórzył się w czerwcu - okazało się zabudżetowanych pieniędzy wystarczy tylko na cztery miesiące i umowy przedłużono tylko do końca października. Ale i tak na początku miesiąca wiele szpitali ograniczyło przyjmowanie pacjentów wyłącznie do przypadków bezpośredniego zagrożenia życia. Umowy do końca roku, z nadwyżki jaką rozdysponował NFZ, podpisano po awanturach w ostatniej chwili.

- To tylko plaster na rozległą ranę – ocenia je Maciej Piorunek, dyrektor szpitala powiatowego w Miliczu i szef konsorcjum 23 szpitali powiatowych (na blisko 80 szpitali ogółem w regionie). Dogadały się one, że wynegocjują z NFZ jednakowe warunki.

Konsorcjum wyliczyło, że zaległości funduszu za nadwykonania w 23 placówkach to ponad 30 mln zł. Po rozdzieleniu dodatkowych kwot w październiku na szpitale powiatowe – ok. 82,5 mln zł – konsorcjum policzyło, że jego placówkom wciąż będzie brakować ok. 7 mln zł. Po gorących negocjacjach NFZ dołożył dla szpitali powiatowych 1,3 mln zł. Ale te, choć podpisały umowy na dwa ostatnie miesiące, zapowiadają że nie wznowią planowych przyjęć pacjentów.

- Budżet mojego szpitala wciąż jest poniżej limitu na bieżącą działalność i wciąż nie możemy rozliczyć nadwykonań – tłumaczy dyr. Piorunek. - Wynegocjowane pieniądze wystarczą wyłącznie na procedury ratujące życie.

Dyrektor ds. medycznych dolnośląskiego NFZ Barbara Korzeniowska jest tym zaskoczona. – Będziemy monitorować sytuację – ostrzega. - Bardzo dokładnie przyjrzymy się szpitalom, które wykazują, że 90 proc. ich działalności to ratowanie życia.

Z ustaleń „Rz” wynika, że ten proceder stosuje szpital powiatowy w Oleśnicy. - Bo rozliczenia, jakie zaproponował NFZ mogą generować takie zachowanie – tłumaczy wiceszef konsorcjum Waldemar Malinowski z Jaworskiego Centrum Medycznego. – Zabiegi ratujące życie rozliczane są w pierwszej kolejności. A na inne, planowe nie ma po prostu pieniędzy.

Na Dolnym Śląsku sytuacja jest najgorsza w kraju. W styczniu, gdy NFZ z powodu formalistycznego podejścia zakwestionował połowę ofert, usługi medyczne zakontraktowano jedynie na pół roku. Chaos powtórzył się w czerwcu - okazało się zabudżetowanych pieniędzy wystarczy tylko na cztery miesiące i umowy przedłużono tylko do końca października. Ale i tak na początku miesiąca wiele szpitali ograniczyło przyjmowanie pacjentów wyłącznie do przypadków bezpośredniego zagrożenia życia. Umowy do końca roku, z nadwyżki jaką rozdysponował NFZ, podpisano po awanturach w ostatniej chwili.

Ochrona zdrowia
Do tych lekarzy nie będzie potrzebne skierowanie. Lista specjalistów się wydłuży
Ochrona zdrowia
Ważna zmiana dla pacjentów od 26 marca. Chodzi o dane zdrowotne
Ochrona zdrowia
Podwyżka składki zdrowotnej uratuje budżet NFZ? To i tak za mało
Ochrona zdrowia
Izabela Leszczyna: w szpitalu najdroższe jest puste łóżko. A na niektórych oddziałach hula wiatr
Materiał Promocyjny
Współpraca na Bałtyku kluczem do bezpieczeństwa energetycznego
Ochrona zdrowia
Pacjenci kardiologiczni dostaną elektroniczną kartę. Rząd przyjął projekt
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń