Chodzi o słynny plan B, który Ministerstwo Zdrowia opracowało jako alternatywę dla zawetowanej przez prezydenta reformy służby zdrowia. – Jestem zdeterminowana, by zreformować służbę zdrowia. Pomoc będzie adresowana do samorządów – deklarowała minister Ewa Kopacz, kiedy nie powiodło się przeforsowanie obowiązkowego przekształcania szpitali w spółki. W zeszłym tygodniu poinformowała, jak będzie wyglądał rządowy plan pomocy.
Wczoraj upłynął termin konsultacji planu B. – Program zaproponowany przez Ministerstwo Zdrowia dalece odbiega od oczekiwań środowisk samorządowych i wymaga głębokiej korekty – napisał Związek Powiatów Polskich w liście do resortu. Starostów oburzyło też, że na ocenę programu, z którego głównie oni będą korzystać, dostali zaledwie parę dni. – Negatywnie oceniamy tryb konsultacji. Kolejny raz w ciągu ostatnich kilku miesięcy resort zdrowia okazuje lekceważenie dla partnerów społecznych i łamie obowiązujące przepisy prawa – piszą.
Plan ministerstwa zakłada, że z pomocy publicznej będą mogły korzystać tylko te samorządy, które przekształcą swoje szpitale w spółki. Pieniądze można by dostać na zobowiązania wobec państwa (np. zaległe składki ZUS) i na spłatę wziętych już przez szpitale kredytów. Bank Gospodarstwa Krajowego ma z kolei poręczać kredyty brane przez samorządy.
– Taka konstrukcja programu powoduje duże obciążenie samorządu przy symbolicznej pomocy państwa – krytykują w liście samorządowcy.
Ministerstwo Zdrowia zapowiadało, że na program pomocy przeznaczy 2,7 miliarda złotych. Jednak samorządowcy oceniają, że uda się wykorzystać z budżetu najwyżej 300 – 350 milionów. Resztę będą musieli znaleźć we własnych budżetach.