Szykują się rewolucyjne zmiany w formalnościach budowlanych. „Rzeczpospolita" poznała właśnie ich wstępne założenia. Największa zmiana obejmie dotychczasowe decyzje o warunkach zabudowy (tzw. wuzetki) oraz plany.
Efekt pracy podzespołów
Założenia przygotował zespół doradczy ds. opracowania reformy procesu inwestycyjno-budowlanego (pracujący w dwóch podzespołach). Powołał go do życia wiosną tego roku minister inwestycji i rozwoju, a nadzorował wiceminister Artur Soboń. Jeden z podzespołów pracuje nad zmianami do ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym (dalej jako: ustawa planistyczna), a drugi nad prawem budowlanym.
– Największa zmiana dotyczy zagospodarowania przestrzennego, ponieważ to ono dziś najbardziej szwankuje. Przeszło połowa inwestycji powstaje na podstawie warunków zabudowy. Oznacza to, że planowanie nie działa, co widać gołym okiem. Wystarczy wyjrzeć przez okno, by zobaczyć, jaki mamy bałagan w przestrzeni – mówi deweloper Marek Poddany, członek zespołu doradczego.
– Proponujemy, by zrezygnować ze studium. Gminy będą uchwalać dwa rodzaje planów: przeznaczenia oraz zabudowy, a także normatyw urbanistyczny. Pierwszy plan będzie miał charakter ogólny i obejmie teren całej gminy, a drugi sprecyzuje ustalenia planu przeznaczenia. Normatyw urbanistyczny będzie natomiast obowiązywał na terenach, dla których nie opracowano planu zabudowy – wyjaśnia Marek Poddany.
Normatyw ma zawierać wskaźniki, ile w zależności od liczby mieszkańców powinno się znajdować miejsc w przedszkolach, szkołach, przychodni. Rozstrzygnie też o komunikacji publicznej, terenach zielonych etc. Jeżeli gmina nie zdecyduje się uchwalić lokalnego normatywu, to będzie obowiązywał państwowy.