Jedną z istotnych decyzji, jakie mają dziś podjąć warszawscy radni, jest zgoda na odkupienie przez miasto udziałów w spółce Sedeco.
To firma, o której głośno zrobiło się za prezydentury Lecha Kaczyńskiego. Transakcja (niekorzystna dla miasta) została zawarta trzy dni przed objęciem przez niego władzy. Przekazał więc sprawę do prokuratury.
Spółka została zawarta przez miasto z belgijskim inwestorem (Madinco) do budowy biurowca przy ul. Złotej 72. Biurowiec jednak nigdy nie powstał. Pojawiły się natomiast zarzuty, że wycena gruntu została zaniżona.
Miasto próbowało zatem z powrotem przejąć działkę. Ale umowa była tak zawarta, że 99,9 proc. udziałów nie dawało samorządowi decydującego prawa głosu. Madinco, mając 0,01 proc., rozstrzygało o wszystkim.
Negocjacje, próby rozwiązania spółki ani nawet procesy sądowe nie dawały rezultatu przez praktycznie osiem lat.