Sytuacja na globalnych rynkach jest wciąż daleka od normalnej i nie wiadomo, czy nie nastąpią dalsze zakłócenia.
– Na razie można jednak powiedzieć, że polskie firmy eksportowe kryzys covidowy wygrały. Na naszą korzyść, po raz kolejny, zadziałały tradycyjne atuty polskiej gospodarki, czyli położenie geograficzne, swobodny przepływ towarów z UE, otwartość na inwestycje zagraniczne i elastyczność sektora MŚP – mówi Michał Polański, dyrektor Departamentu Wsparcia Przedsiębiorczości w PARP. Dodaje, że szansą dla polskich eksporterów były i są pakiety stymulacyjne uruchomione w Polsce oraz w krajach UE.
– Jako producenci komponentów i półproduktów zyskaliśmy chociażby na zwiększonym popycie na urządzenia AGD. Warto też pamiętać, że polskie firmy wchodziły w pandemię, będąc w dobrej kondycji – dodaje Polański. Jego zdaniem trudno przewidzieć, czy pandemia wpłynie trwale na światowy handel. Tu rządzi zysk. Jeżeli odbiorcom będzie się bardziej opłacało kupować w Chinach niż w Polsce – będą tak robić. Trudno sobie również wyobrazić, żeby takie kraje jak Chiny bez walki oddały pozycję „globalnej fabryki". Widać np. wysiłek Chińczyków, aby utrzymać, pomimo pandemii, niezakłócone dostawy do krajów UE.
– Zmiany w światowym handlu nie będą aż tak głębokie, jak przewidywali niektórzy eksperci. To będzie raczej ewolucja niż rewolucja – uważa przedstawiciel PARP. Co może doradzić przedsiębiorcom?
– Skupiłbym się na utrzymywaniu dotychczasowych oraz zdobyciu kolejnych klientów, inwestycjach w rozwój produkcji i innowacyjnych produktów, na tworzeniu powiązań kooperacyjnych pozwalających na większą integrację wytwarzanych komponentów w gotowe produkty i wyjściu na nowe, także pozaeuropejskie, rynki. Zachęcam też do korzystania ze wsparcia publicznego – podsumowuje.