Zgodnie ze swą nazwą warszawski festiwal pozostaje głównie w kręgu europejskiej muzyki XIX-wiecznej, a więc koncertowego mainstreamu dominującego na co dzień w salach filharmonicznych nie tylko w Polsce. A jednak nie stara się schlebiać stereotypowym gustom słuchaczy. Utwory dobrze nam znane potrafi łączyć w nieoczekiwane konfiguracje z muzyką, o której istnieniu często nie mieliśmy pojęcia.
Włoch czyta „Dziady”
Licznych przykładów programowej pomysłowości dostarczy i tegoroczny, 18. festiwal, który zaczyna się 14 sierpnia. Intrygująco zapowiada się już niedzielna inauguracja. Włoski skrzypek i dyrygent Fabio Bondi kontynuuje przygodę z Moniuszką, teraz wybrał jego „Widma”. Będzie pierwszym zagranicznym artystą, który zmierzy się z tą kantatą opartą na II części „Dziadów” Mickiewicza.
– Fabio Biondi uważa „Widma” za dzieło wybitne. Zgłębił dokładnie Mickiewiczowski tekst i twierdzi, że muzyka Moniuszki genialnie odpowiada jego treści – zdradza dyrektor festiwalu Stanisław Leszczyński. Bardzo poleca też trójkę młodych śpiewaków biorących udział w koncercie, a odnoszących już sukcesy za granicą – Natalię Rubiś, Krzysztofa Bączyka i Rafała Konika. Partnerować im będą znakomici aktorzy: Danuta Stenka i Jerzy Radziwiłowicz. Fabio Bondi z zespołem Europa Galante wykona też kantatę Moniuszki „Nijoła”, odnoszącą się do prehistorii Litwy.
Organizatorzy potrafią namówić artystów zagranicznych do tego, by zainteresowali się nieznaną im muzyką polską. – Po latach współpracy nie jest to trudne. Oni wiedzą, że nie proponujemy im rzeczy mało wartościowych, a wręcz przeciwnie, dajemy szanse na ciekawe odkrycia – mówi dyr. Leszczyński.
Lubi je cypryjsko-francuski pianista Cyprien Katsaris. Wybrał do recitalu utwory Chopina, jego uczniów i przyjaciół, od Juliana Fontany, Norwega Thomasa Tellefsena do baronowej Mathilde de Rotschild. Zaprezentuje też w Warszawie „Don Giovanniego” Mozarta w nieznanej fortepianowej wersji Bizeta, dodając do jego „Carmen” we własnym opracowaniu. – Pomysłów miał tak dużo, że musieliśmy zmuszać go do rezygnacji z wielu utworów – mówi Stanisław Leszczyński.