Wtorek był trzecim dniem mocnego spadku notowań piątkowego debiutanta – spółki Huuuge. Mimo bardzo dużej redukcji zapisów w ofercie publicznej popyt nadal nie jest w stanie wygrać z zaskakująco dużą podażą. Jak w kolejnych tygodniach będzie wyglądał kurs? Analiza zachowania debiutantów z tego sektora pokazuje, że nie ma jednej reguły.
Sprawdziliśmy, jak radzą sobie studia, które zadebiutowały na rynku głównym w ostatnich pięciu latach. Średnia stopa zwrotu w stosunku do ceny z oferty publicznej (lub kursów odniesienia w przypadku spółek, które przechodziły z NewConnect) wynosi 184 proc. Robi ona wrażenie, ale jest myląca. Zdecydowanie lepiej sytuację pokazuje mediana, która niweluje wpływ wartości skrajnych: wynosi minus 3,2 proc.
Spektakularna średnia jest natomiast zasługą dwóch spółek: PlayWaya i Ten Square Games, które od czasu wejścia na warszawską giełdę przyniosły imponujące stopy zwrotu przekraczające tysiąc procent. Statystyki podbija też grudniowy debiut studia People Can Fly, które akcje w ofercie publicznej sprzedawało instytucjom po 50 zł, a inwestorom indywidualnym po 46 zł. Obecnie kurs sięga 76 zł. Ale niemal cały ten wzrost to zasługa pierwszego dnia notowań. Od tego czasu kurs porusza się w trendzie bocznym.
Na drugim biegunie mamy producentów gier, którzy od czasu wejścia na GPW mocno potanieli. To między innymi Vivid Games, Artifex Mundi czy T-Bull.
W grupie spadkowiczów na razie plasuje się też Huuuge z akcjami o ponad jedną piątą tańszymi niż w ofercie publicznej. Jej wartość sięgała 1,7 mld zł i była najwyższa w historii krajowego sektora gier. Dotychczasowi akcjonariusze sprzedali w ofercie akcje o wartości 1,1 mld zł, a do spółki trafiło niemal 600 mln zł. Pieniądze przeznaczy przede wszystkim na przejęcia.