Jesienią mogliśmy się spodziewać nowej powieści zainspirowanej warsztatami, jakie organizował nad Wigrami dramatopisarz Tadeusz Słobodzianek. Jednym z motywów miały być wykłady o Polsce i literaturze. Po wybuchu pandemii prorocza stała się powieść „Żywego ducha" (2018). Katastrofę przetrwał jeden człowiek.
Jego książki i życie wyrosły z „małej ojczyzny", czyli rodzinnej Wisły wyniesionej do rangi mitu, tak jak jej i pisarza luterskość. Wyjątkowość Pilcha brała się też z lektury Biblii, leżącej na biurku, podczytywanej często, emanującej na całe dzieło. Zainspirowała oryginalny styl, jakim Pilch nie tylko pisał, ale i mówił: stylizowany, sarkastyczny, pełen krzepy w „sensie ścisłym", by użyć jego markowego zwrotu. Paradoksalny, bo opisując rewers, zastanawiał się nad awersem, z tego tworzyła się synteza. „Studzienna", jak by powiedział: głęboka.