Kosińska jest jak medium, a finał spirytystycznego seansu, którym staje się pasjonująca lektura jej dziennika taki, że stajemy się współuczestnikami spowiedzi poety na łożu śmierci, a także dialogu o najbardziej intymnych jego przeżyciach.
Wielka miłość
Dramatyczne jest wspomnienie pierwszej – jeszcze wileńskiej – miłości do Jadwigi Tomaszewicz, związanej potem z Sergiuszem Piaseckim. On, uczestnik wojny 1920 roku, oficer Dwójki, ale i awanturnik, przemytnik, więzień w Świętym Krzyżu, napisał autobiograficzną powieść „Kochanek Wielkiej Niedźwiedzicy". Miłosz występuje w niej jako Narcyz, który rozkochał starszą o rok studentkę i pozostawił z dzieckiem, które ona, córka ginekologa, usunęła.
Antykomunista Piasecki nienawidził Miłosza również za inną zdradę: pracę w dyplomacji PRL. Pomimo dwóch małżeństw – z Janiną i Carol – to właśnie Jadwiga, żyjąca po wojnie w Giżycku z piętnem dramatycznej przeszłości, wyrasta na najważniejszą kobietę w życiu poety. Był do niej silnie przywiązany aż po grób.
Kochał ją, bo go nie potępiała. Korespondowali, lecz już nigdy się nie spotkali – pechowo, jak Tristan i Izolda. Zmarła tuż przed przylotem Czesława do Sopotu. W kartce z grudnia 1983 roku pisała: „W tym świątecznym czasie cofnij się na ulicę Portową, pójdź w nasze wysokie pokoje, stań pod piecem i wspomnij czasy niewinności". Kosińska nie ma wątpliwości: Jadwiga rozumiała największą tęsknotę dojrzałego Miłosza: za niewinnością i krokiem wstecz – do Wilna, skąd nigdy, Jadwiga i on, mentalnie nie wyemigrowali.
Serial o rodzinie
Proszę sobie wyobrazić, że król polskich poetów uwielbiał kolejne odcinki „Złotopolskich", wzgardzanych przez polską inteligencję. Dzwoniąc z Ameryki, zwierzał się: „One są bardzo dobre". Kosińska znajduje w fascynacji familijną telenowelą klucz do rodzinnych problemów Miłosza związanych z synem, którego depresja i nieprzystosowanie do życia stały się największą życiową troską pisarza.