I. Culture Orchestra w podróży

Z Gdańska do Rejkiaviku, potem do Göteborga, Kopenhagi, Tallina i Kijowa. Co sprawia, że młodzi muzycy chcą żyć na walizkach?

Publikacja: 15.09.2013 09:09

I, Culture Orchestra założył Instytut Adama Mickiewicza w 2011 roku. Na zdjęciu koncert w Goeteborgu

I, Culture Orchestra założył Instytut Adama Mickiewicza w 2011 roku. Na zdjęciu koncert w Goeteborgu.

Foto: iam, Kondrad Ćwik Kondrad Ćwik

– W I, Culture Orchestra wiele się nauczyłem. Przebywanie w międzynarodowym środowisku stwarza szczególny klimat, do którego chce się wracać – mówi Andrij Sawycz, wiolonczelista ze Lwowa. Podobnie uważa jego koleżanka, flecistka Natalia Kożuszko. W orkiestrze założonej przez Instytut Adama Mickiewicza w czasie polskiej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej w 2011 r. mają prawie stu przyjaciół pochodzących tak jak oni z Ukrainy oraz z Polski, Armenii, Azerbejdżanu, Białorusi, Gruzji i Mołdawii.

I, Culture Orchestra powstała w czasie polskiej prezydencji w Radzie UE

W wyłożonej drewnem Sali Królewskiej Akademii Muzycznej w Danii trwa próba. Skrzypaczki, jeszcze w dżinsach i trampkach, stroją skrzypce, po widowni chodzi dziewczyna z fagotem. Za godzinę koncert, a tu pełen luz, widać, że młodzi muzycy czują się ze sobą dobrze.

Profesjonaliści

Uśmiechniętą młodą kobietę pytam, dlaczego wybrała „męską” perkusję. – Na perkusji gra teraz dużo dziewczyn – mówi Olga Maria Przybył. W składzie I, Culture Orchestra jest po raz drugi, a na perkusję zdecydowała się podobnie jak jej starsza siostra i wskazuje na stojącą w pobliżu blondynkę. – Jak rodzice z wami wytrzymali? – pytam. – Normalnie, grałyśmy poza domem – tłumaczy.

Zobacz galerię zdjęć

Na pytanie zaś, jak czuje się przed czwartym koncertem, odpowiada, że w Goeteborgu było lepiej, gdyż mogła dłużej próbować: – Skrzypkom jest łatwiej, mają swoje instrumenty, my za każdym razem zastajemy inne.

Na estradę wchodzi dyrygent Kirył Karabits, jest niewiele starszy od członków orkiestry, urodził się w 1976 r. w Kijowie. Talent i tradycje muzyczne wyniósł z domu, jest synem dyrygenta Iwana Karabitsa. Szybko znalazł się na szczycie. Jest głównym dyrygentem Bournemouth Symphony Orchestra, w sierpniu po raz trzeci wystąpił na festiwalu BBC Proms. W tym roku otrzymał prestiżową brytyjską nagrodę The Royal Philharmonic Society. Ma opiekować się zespołem również w następnej edycji, w 2014 r. Ukraiński dyrygent objął I, Culture Orchestra po Pawle Kotli, występującym gościnnie dystyngowanym angielskim dyrygencie i skrzypku sir Neville’u Marrinerze i urodzonym w 1993 r. Wenezuelczyku Ilyichu Rivasie.

Kirył Karabits zaproponował, żeby jednym z wykonywanych utworów była ballada symfoniczna „Grażyna” Borysa Latoszyńskiego, napisana w 100. rocznicę śmierci Adama Mickiewicza. Doskonale pasuje do I, Culture Orchestra, powołanej, by łączyć przez kulturę kraje partnerstwa wschodniego. W tym roku orkiestra gra również I Koncert fortepianowy Sergiusza Prokofiewa, Koncert na orkiestrę Béli Bartóka i, jak przystało na Rok Lutosławskiego, Koncert wiolonczelowy tego kompozytora.

Jako solista występuje w nim światowej sławy norweski wiolonczelista Truls Mork. Koncert Prokofiewa wykonuje urodzona w 1987 r. w Gruzji pianistka Khatia Buniatishvili. Przygodę z muzyką zaczęła wcześnie, już jako sześciolatka wystąpiła z Orkiestrą Kameralną w Tbilisi. Teraz sprawia wrażenie kobiety świadomej swego talentu, co powoduje, że wydaje się starsza od dziewczyn z orkiestry. Opowiada, że grając ze swoimi rówieśnikami, czuje się tak jak z profesjonalną orkiestrą. – Oni są szczerzy w tym, co robią – dodaje.

To samo zauważa dyrygent. Chwali podopiecznych za to, że w krótkim czasie potrafili stworzyć orkiestrę. Grają coraz płynniej, choć wielu z nich ma do czynienia z takimi występami po raz pierwszy. Kirył Karabits podkreśla też, że muzycy mają szczęście spotkać się w I, Culture Orchestra z najlepszymi nauczycielami, którzy przygotowują ich przez dwa tygodnie do występów.

Eksplozja młodości

Rzeczywiście I, Culture Orchestra ma w sobie niespożyte jej pokłady, występ z Trulsem Morkiem wypada znakomicie.

– To orkiestra nie tylko do słuchania, ale również do oglądania, są piękni, dwudziestoletni i grają z ogniem – mówi dyrektor Instytutu Adama Mickiewicza Paweł Potoroczyn. – Czy da się lepiej wcielić ideę solidarności czy wielką ideę europejską niż poprzez wspólne tworzenie wartości kultury? Chyba nie. Ci młodzi ludzie po prostu się lubią, przygoda jest też dla nich ważnym zawodowym doświadczeniem, cały rok czekają, żeby wziąć w niej udział. Liczebnie przeważają Polacy, ale proporcje się zmieniają. Nie my decydujemy o tym, kto się dostanie, przesłuchania prowadzą międzynarodowi wykładowcy. Nasz projekt ma też przypominać o tym, że kultura europejska nie kończy się na wschodniej granicy Schengen.

Armenia jako pierwszy kraj na świecie ustanowiła chrześcijaństwo jako religię państwową (w 301 r.). A na początku V wieku naszej ery stworzyła alfabet, którego używa do dzisiaj. Niestety, w zeszłym roku nie udało się zorganizować koncertów ani w Armenii, ani w będącym z nią ciągle w stanie wojny Azerbejdżanie. Muzycy nie chcą tego komentować.

– W orkiestrze nie rozmawia się o polityce – mówi szef IAM. To samo powtarza 19-letni trębacz Israfil Rasulov z Azerbejdżanu. W I, Culture Orchestra wymazuje się granice, tutaj każdy spotyka się z muzyką, wszystkich łączą podobne zainteresowania i młodość. Niektórych nawet miłość. Orkiestra ma już na koncie jeden ślub – polsko-ukraiński, w tym roku pod koniec września ma się odbyć drugi.

Koncert w Kopenhadze kończy się późnym wieczorem, muzycy muszą wstać następnego dnia wcześnie rano, ale planują nocne zwiedzanie miasta. Najwyżej prześpią się w samolocie.

Na lotnisku powinni być po szóstej. – Odprawiamy się minimum dwie godziny – mówi menedżer orkiestry Ewa Bogusz-Moore z Instytutu Adama Mickiewicza. – Przy takiej liczbie osób zawsze zdarzają się niespodzianki. Ktoś się spóźni lub zapomni paszportu. W samolocie lecą z nami, na osobnych siedzeniach, wiolonczele, waltornie i tuby. Jedna z nich nie mieści się w bramce, musi przejść specjalną kontrolę, to zajmuje dużo czasu.

Zdarzają się też nieprzyjemne przygody, ale wszyscy sobie nawzajem pomagają. – W Kijowie dziewczyna zostawiła w autobusie torbę, w której miała cały strój. Jedna z koleżanek wzięła jednak ze sobą dwie czarne sukienki, więc ten problem był z głowy, gorzej z butami, na szczęście znalazły się czarne trampki – opowiada Ewa Bogusz-Moore.

– W orkiestrze jest wspaniale – powtarza kilkakrotnie Jacek Karwan, kontrabasista, w projekcie uczestniczy po raz trzeci, a nawet czwarty – ponieważ brał również udział w programie pilotażowym. – Mimo że są wśród nas ludzie z różnych państw rozumiemy się bez słów. Poznajemy przyjaciół, dużo się uczymy, mamy intensywny program. Odwiedziłem wiele krajów i prestiżowych sal, przeżyłem bardzo wzruszające momenty.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

– W I, Culture Orchestra wiele się nauczyłem. Przebywanie w międzynarodowym środowisku stwarza szczególny klimat, do którego chce się wracać – mówi Andrij Sawycz, wiolonczelista ze Lwowa. Podobnie uważa jego koleżanka, flecistka Natalia Kożuszko. W orkiestrze założonej przez Instytut Adama Mickiewicza w czasie polskiej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej w 2011 r. mają prawie stu przyjaciół pochodzących tak jak oni z Ukrainy oraz z Polski, Armenii, Azerbejdżanu, Białorusi, Gruzji i Mołdawii.

Pozostało 93% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"