"Rzeczpospolita": Nagrał pan nową płytę Electric Light Orchestra, ale przed nazwą grupy jest pańskie nazwisko. Dlaczego?
Jeff Lynne, lider Electric Light Orchestra: Płyta „Alone in the Universe" została nagrana tylko przeze mnie. Dlatego występuje pod szyldem Jeff Lynne's ELO, a nie ELO. Przez lata było wiele składów posługujących się różnymi wariacjami nazwy Electric Light Orchestra, w której występują byli muzycy ELO, ale to ja jestem założycielem, głównym twórcą repertuaru Electric Light Orchestra i właścicielem praw do nazwy grupy. ELO to ja. Jeff Lynne's ELO to prawdziwa Electric Light Orchestra. Podczas koncertów będzie mi towarzyszył Richard Tandy, który również występował przez lata w ELO. Richard jest jednym z najlepszych muzyków, z jakimi współpracowałem. A współpracowałem z najlepszymi.