Polacy w jazzowym kosmosie

Niekończące się owacje dla kwintetu Wojtka Mazolewskiego i wzruszające honory dla kwartetu trębacza Toma Harrella wypełniły wieczór XXI Bielskiej Zadymki Jazzowej.

Aktualizacja: 09.03.2019 22:52 Publikacja: 09.03.2019 17:00

Znakomity występ, nasycony energią i wzbogacony oryginalnymi pomysłami, dał także na tym festiwalu kwartet pianisty Pawła Kaczmarczyka. Jego program „Kaczmarczyk vs Paderewski: Tatra” pochodzi z najnowszej płyty pod tym tytułem, a wypełniły go jazzowe interpretacje cyklu utworów Paderewskiego zainspirowanych folklorem Podhala. Kaczmarczyk dokonał intrygującej transformacji tych klasycznych kompozycji i zagrał je z werwą udzielającą się publiczności. Nastrojowe wtrącenia elektronicznych instrumentów Wojciecha Długosza aka Mr. Krime kontrastowały z dynamiką perkusisty Tomka Torresa i kontrabasisty Michała Barańskiego, który na koniec wykonał wokalizę w hinduskim stylu.

Natomiast muzycy towarzyszący wybitnej amerykańskiej skrzypaczce Reginie Carter pozostawili niedosyt. Były to dwa połączone słowackie zespoły AMC Trio i Unit, z którymi Regina Carter wyruszyła w europejską trasę koncertową. Jej wirtuozeria, ujmujące delikatnością i elegancją brzmienie są klasą samą w sobie, al przydałaby się lepsza oprawa w wykonaniu towarzyszących muzyków.

Jeden z najwybitniejszych współczesnych trębaczy Tom Harrell koncertuje rzadko, ale kiedy dwa lata temu na festiwalu Jazz nad Odrą usłyszał go Jerzy Batycki, dyrektor Bielskiej Zadymki Jazzowej, dołożył wszelkich starań, by trębacz wystąpił na jego festiwalu. Takie starania połączone z uwielbieniem dla talentu artysty zawsze przekładają się na jakość występu. Po schorowanym trębaczu nie można było spodziewać się, że będzie to tak cudowny koncert. Wyrafinowane kompozycje stały się okazją do zaprezentowania harmonii pieszczącej uszy, a brawurowe improwizacje Harrella prezentowały niezwykły kunszt weterana prestiżowych scen. Lidera wspierał znakomity zespół z wieloletnim współpracownikiem, kontrabasistą Ugonną Okegwo, pianistą Dannym Grisettem i perkusistą Adamem Cruzem. To była intelektualna przygoda z jazzem na najwyższym poziomie.

 

To jednak kwintet Wojciecha Mazolewskiego skradł Amerykanom show. Jak do tej pory na tegorocznej Zadymce, to nasi muzycy otrzymali najgorętsze owacje. Dwa razy wychodzili bisować i nie kryli radości z takiego przyjęcia.

Kwintet zadebiutował osiem lat temu albumem „Smells Like Tape Spirit” i od tego czasu rozwija koncepcję jazzu przyjaznego dla szerszych kręgów słuchaczy. I gra coraz lepiej, coraz ciekawiej. W 2014 r. ukazała się ich plyta „Polka” z programem, z którym objechali już cały świat. Jednak dopiero międzynarodowa edycja albumu zrobiła wielki szum wokół zespołu. Recenzent magazynu „Down Beat” ocenił ją na pięć gwiazdek, tylko pięć płyt wydanych na świecie w 2018 r. oceniono tak wysoko. Jestem pewien, że to uznanie najważniejszego magazynu jazzowego dodało skrzydeł kwintetowi Mazolewskiego, bo ich występ można postawić wśród najlepszych w historii Bielskiej Zadymki Jazzowej.

Każdy utwór z albumu „Polka” zabrzmiał ciekawiej niż na płycie, miał rozwinięcie w porywających improwizacjach, a zespołowy popis w temacie „Berlin” wystrzelił muzykę kwintetu w jazzowy kosmos. A tam wszystko może się zdarzyć: transowe rytmy, swobodna forma free, gęstwina dźwięków na miarę Steve’a Reicha i zwariowany rytm kontrabasu, który jednak trzymał dyscyplinę i zakończył utwór w niespodziewanym momencie. A chciałoby się, żeby trwał jeszcze kilka minut, choć i tak doprowadził publiczność do emocjonalnej ekstazy. 

Wojtek Mazolewski Quintet stał się naszym najlepszym jazzowym zespołem eksportowym. Jestem pewien, że nawet na najważniejszych festiwalach świata wzbudzą sensację.

Znakomity występ, nasycony energią i wzbogacony oryginalnymi pomysłami, dał także na tym festiwalu kwartet pianisty Pawła Kaczmarczyka. Jego program „Kaczmarczyk vs Paderewski: Tatra” pochodzi z najnowszej płyty pod tym tytułem, a wypełniły go jazzowe interpretacje cyklu utworów Paderewskiego zainspirowanych folklorem Podhala. Kaczmarczyk dokonał intrygującej transformacji tych klasycznych kompozycji i zagrał je z werwą udzielającą się publiczności. Nastrojowe wtrącenia elektronicznych instrumentów Wojciecha Długosza aka Mr. Krime kontrastowały z dynamiką perkusisty Tomka Torresa i kontrabasisty Michała Barańskiego, który na koniec wykonał wokalizę w hinduskim stylu.

Pozostało 82% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"