Do następnej – "We All Sleep Alone" – wychodzi już w prześwitującej czarnej koronce opinającej jej idealne ciało i zabójczo długie nogi. W "Bang Bang" można podziwiać słynne tatuaże na pośladkach. Jest 1990 r., a Cher jeździ po Ameryce, Europie i Australii z wielkim show "Heart of Stone".
Zobacz na
Niedawno rzuciła świat na kolana, śpiewając "If I Could Turn Back Time" na okręcie wojskowym, w towarzystwie dziesiątek marynarzy. Tę samą energię – emanującego seksapilem, drapieżnego i monumentalnego widowiska – ma koncert w Las Vegas.
Na scenie zjawia się wyzwolona, pewna talentu i urody diwa. Już nie hipisowska latawica, uzależniona od Sonny'ego. Przetrwała, śpiewając w podrzędnych klubach i telewizjach, by podźwignąć się z długów. Teraz jest na szczycie i w świetnej formie, także wokalnej. Gotowa do rockandrollowej gonitwy, zniewalająca od pierwszego numeru – scena to jej rewir, a "muzyka to jej biznes", jak śpiewała w duecie z Tiną Turner.