Lora Szafran śpiewa polskie wersje songów Leonarda Cohena

Nowej płycie Kanadyjczyka towarzyszą „Sekrety życia" naszej wokalistki, która wykonuje songi barda po polsku

Publikacja: 15.02.2012 20:53

Lora Szafran, Sekrety Życia, Przeł. Teresa Jętkiewicz, Sony Music Polska 2012

Lora Szafran, Sekrety Życia, Przeł. Teresa Jętkiewicz, Sony Music Polska 2012

Foto: materiały prasowe

Szafran kojarzyła się dotąd z czarną muzą, pulsującą w rytm funky i soulu. Tym większym zaskoczeniem jest jej nowy kompakt z melancholijnymi balladami.

To przede wszystkim propozycja dla tych, którzy nie zawsze lubili surowe aranżacje kanadyjskiego barda. Wokalistka wykonała je z towarzyszeniem Sinfonii Varsovii. Zdecydowała się na modny ostatnio styl, w jakim odświeżyli swoje stare hity m.in. Sting i George Michael.

Piosenki z dorobku Cohena nie zostały ułożone chronologicznie. Zgodnie z tytułem, "Sekrety życia", są opowieścią opartą na kronice wątpliwości i rozterek, jakie przeżywamy dojrzewając, starzejąc się i oswajając z myślą o śmierci. Mamy więc na początku tematy miłosne, a finał jest zdecydowanie metafizyczny, religijny.

Większość z nas zna oryginały songów, jednak słuchanie ich w polskim tłumaczeniu to nowe doświadczenie, zwłaszcza że przekładów dokonał niezapomniany Maciej Zembaty oraz kontynuujący jego dzieło – Daniel Wyszogrodzki i Paweł Orkisz.

Na płycie nie mogło zabraknąć najsłynniejszego bluesa w dorobku Cohena, czyli "Niebieskiego prochowca", dramatycznej pieśni o tym, jak rozmijające się oczekiwania i emocje młodych kochanków są przyczyną strasznej samotności aż po grób. "Zuzanna" to optymistyczna wersja podobnej historii, gdy litościwy los zsyła zaślepionemu mężczyźnie kobietę podtrzymującą go na duchu, nawet jeśli zdarzyła mu się życiowa katastrofa.

Oprawę muzyki flamenco otrzymało taneczne w oryginale "Dance Me to the End of Love" – z początku leniwe, a potem dynamiczne: śpiewane i grane z furią pierwszych porywów miłości. W "Oto jestem" rytm fortepianu i perkusji dyktuje marsz – niemal pogrzebowy. Na szczęście Cohen rozmyślając o śmierci, potrafił też cieszyć się życiem. Poświęcone im wersy przeplatają się w piosence, tworząc imponujący poetycko[pauza]muzyczny warkocz.

Lora Szafran zaśpiewała też wzruszającą wersję "Alleluja". Rozpoczyna ją intymnie. Fortepian i obój kreują nastrój cudownego, nocnego spotkania z Bogiem. Finałowa ballada "Odchodzi Aleksandra", którą Leonard Cohen napisał, opierając się na motywach "Opuszcza Bóg Antoniusza" Kawafisa, w niezwykle delikatny sposób przypomina, że nic nie trwa wiecznie.

Szafran kojarzyła się dotąd z czarną muzą, pulsującą w rytm funky i soulu. Tym większym zaskoczeniem jest jej nowy kompakt z melancholijnymi balladami.

To przede wszystkim propozycja dla tych, którzy nie zawsze lubili surowe aranżacje kanadyjskiego barda. Wokalistka wykonała je z towarzyszeniem Sinfonii Varsovii. Zdecydowała się na modny ostatnio styl, w jakim odświeżyli swoje stare hity m.in. Sting i George Michael.

Pozostało jeszcze 81% artykułu
Kultura
Afera STOART: czy Ministerstwo Kultury zablokowało skierowanie sprawy do CBA?
Kultura
Cannes 2025. W izraelskim bombardowaniu zginęła bohaterka filmu o Gazie
Kultura
„Drogi do Jerozolimy”. Wystawa w Muzeum Narodowym w Warszawie
Kultura
Polska kultura na EXPO 2025 w Osace
Kultura
Ile czytamy i jak to robimy? Młodzi więcej, ale wciąż chętnie na papierze