* * *
Florence and the Machine
„MTV Unplugged"
Universal
Recenzując na tych łamach ubiegłoroczny album Florence and the Machine, marudziłem nieco, że po płycie takiej jak „Ceremonials" chciałoby się wyjątkowego głosu panny Welch posłuchać w wydaniu bardziej intymnym i kameralnym. Florence chyba usłyszała moje życzenie, bo już kilka tygodni po premierze swojego drugiego studyjnego dzieła poleciała do Nowego Jorku, aby pod słynnym szyldem firmowanych przez MTV koncertów „bez prądu" zarejestrować akustyczne wersje piosenek z „Lungs" i „Ceremonials". Dziękuję, doceniam, jednak nie to dokładnie miałem na myśli. Nie chodziło o to, żeby potężne tytułowym bębnieniem „Drumming Song" zagrać bez perkusji, a pisany z myślą o stadionach najnowszy materiał okroić ze wszystkiego, co stanowiło o jego sile. Te akurat kompozycje nie brzmią już tak dobrze, kiedy sprowadza się je do powściągliwych wykonań na gitarę akustyczną, fortepian i skrzypce. Sama Florence wokalnie jest tu oczywiście bez zarzutu, a tym jak zaśpiewała znane m.in. z repertuaru Otisa Reddinga „Try A Little Tenderness" potwierdza tylko jak nietuzinkową jest postacią. Podejrzewam jednak, że tym razem nawet dla oddanych fanów może to być zbyt mało.