Tekst z archiwum "Rzeczpospolitej"
Jacek Chmielnik zasłynął rolami w dwóch częściach filmu "Vabank" i w "Kingsajzie" Juliusza Machulskiego. W TVP prowadził teleturniej "Kochamy polskie seriale".
– Mogę powiedzieć, że straciłem kogoś bliskiego, kogoś z rodziny – mówił po śmierci Chmielnika Jan Machulski. – Przyjmowałem go do szkoły filmowej. Przez cztery lata uczyłem i byłem jego opiekunem. W przedstawieniu dyplomowym na zakończenie szkoły znakomicie zagrał Gucia w "Ślubach panieńskich" Fredry. Spotykaliśmy się na co dzień także poza zajęciami, na gawędach przy winku czy piwie. Stałem się powiernikiem Jacka nawet w sprawach natury sercowej. Starałem się wprowadzić go w świat teatralny i filmowy. Na planie "Vabanku", w reżyserii mego syna Juliusza, znaliśmy się już jak łyse konie. Julek wiedział, że to świetny chłopak i angażował go do kolejnych filmów. Jacek miał zawsze duże poczucie humoru. Bywałem na premierach jego sztuk, kibicowałem mu, gdy objął łódzki Teatr Nowy. Pięknie zagrał wtedy Piłsudskiego, to była zupełnie inna, poważna rola. Był mądrym człowiekiem, który miał zdrowy dystans do rzeczywistości. Jeszcze niedawno spotkaliśmy się na wspólnych występach, podczas których śpiewał piosenki z filmu "Vabank II, czyli riposta". Przy każdym spotkaniu rzucaliśmy się sobie w ramiona. Mówił mi: tato.
Między aktorstwem a dramaturgią
Jacek Chmielnik ukończył w 1975 r. Wydział Aktorski łódzkiej PWSFTViT. Debiutował w warszawskim Teatrze Ateneum.
Występował także w Kaliszu, Łodzi, Poznaniu i Krakowie. W latach 1993 – 1996 był dyrektorem Teatru Nowego w Łodzi, a później etatowym reżyserem w łódzkim Teatrze Powszechnym.