Ta soulowa wokalistka najpierw odebrała statuetkę za najlepszy rockowy album, za jaki uznano jej płytę „Prąd". A kilkanaście minut później otrzymała kolejnego Fryderyka za brawurowo zaśpiewaną piosenkę „Miód", która otrzymała nagrodę w kategorii: utwór roku.
Sukces Natalii Przybysz przyćmił tego wieczoru osiągnięcia pianisty Marcina Wasilewskiego, który zgarnął dwa z trzech jazzowych Fryderyków. Pierwszego z nich otrzymał za album roku „Spark Of Life" nagrany ze swym triem dla niemieckiej wytwórni ECM Records. Drugim uhonorowano Marcina Wasilewskiego jako artystę roku. Ostatniego jazzowego Fryderyka dostał Nikola Kołodziejczyk. Był nominowany we wszystkich trzech kategoriach, ale wyróżnienie go w kategorii: debiut roku wydaje się dla tego młodego muzyka najsprawiedliwsze.
Przed totalną porażką w ostatniej chwili wybronił się Artur Rojek. Za płytę „Składa się z samych powtórzeń", jedną z najlepszych jakie ukazały się w 2014 roku, dostał pięć nominacji. W finale czwartkowego wieczoru okazało się, że zasłużył na jednego Fryderyka w kategorii: album z muzyką pop.
Pozostałe Fryderyki 2015 otrzymali: Fisz, Emade i Tworzywo za płytę „Mamut" (kategoria: album roku –elektronika/indie/alternatywa), Voo VOO „Dobry wieczór" (album roku – muzyka korzeni), O. S. T. R. & Marco Polo „Kartagina" (album roku – hip hop), Mela Koteluk „Fastrygi" (teledysk roku) oraz The Dumplings (debiut roku).