Przez dwa ostatnie lata pracowała nad nim Alicja Albrecht. To drugi jej film o artyście, pierwszy nakręciła w 1990 roku. Premierowy „Młynarski. Piosenka finałowa" to bogata w materiały, skłaniająca do refleksji opowieść nie tylko o genialnym twórcy, ale też człowieku z pęknięciem.
– Nie zgodziłby się na laurkę, chociaż był narcyzem – uważa dokumentalistka. – Był niepogodzony z odchodzeniem i miał jeszcze wielkie plany. Kiedy jednak go spotkałam dwa lata temu, intuicja podpowiedziała mi, że nie mamy dużo czasu. Wtedy nagrałam z nim rozmowę rzekę – przez trzy dni zarejestrowaliśmy cztery i pół godziny materiału. Młynarski miał wpływ na dobór ludzi, którzy opowiadają o nim w filmie – pojawiają się ważni dla niego, wielu, z którymi współpracował. Wywiad nagrywany był w centrum Warszawy, w budynku, z którego doskonale widać panoramę stolicy. Zaproponowałam mu to miejsce, bo trudno o kogoś, kto byłby tak związany z Warszawą. Umarł, kiedy montowałam film.