Reklama
Rozwiń

Adam Traczyk: Badania kandydatów na prezydenta zdradzają nasze uprzedzenia

Innego chcemy prezydenta, a innego kandydata na prezydenta – ocenia kompleksowe badania kandydatów na prezydenta Adam Traczyk, dyrektor More in Common Polska, organizacji badawczej zajmującej się przeciwdziałaniu polaryzacji.

Publikacja: 20.03.2025 04:30

Rzeźba przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie

Rzeźba przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie

Foto: Adobe Stock

Uczciwy, odpowiedzialny, sprawiedliwy, mądry – takiego prezydenta chcą Polacy według badania ARC Rynek i Opinia dla „Rzeczpospolitej”. Tylko w teorii czy też w praktyce?

I w teorii, i w praktyce. Tyle że w praktyce te cechy utożsamiają z kandydatem własnego obozu politycznego. Bo to nasz kandydat jest właśnie tym mądrym, pięknym i odpowiedzialnym. Więcej to więc mówi o naszych wyobrażeniach i uprzedzeniach niż o rzeczywistych cechach polityków.

Pod względem posiadania tych cech bardzo dobrze oceniany jest Szymon Hołownia, a poparcie dla niego jednak pikuje.

My też widzimy to w naszych badaniach. To jest niezwykle ciekawy wątek, że Szymon Hołownia wcale nie stracił pozytywnego wizerunku, ciągle jest uważany za osobę kompetentną, przygotowaną do pełnienia najważniejszych funkcji publicznych, ale i po ludzku sympatyczną, ale jednocześnie zatracił rolę, którą odgrywał w polityce przed wyborami 2023 roku – kandydata spoza układu. Jego słabość nie wynika więc z osobistych cech, ale z faktu, że nie do końca potrafił zdefiniować swoją nową rolę, czyli już nie alternatywy wobec duopolu, ale koalicjanta w rządzie Donalda Tuska.

Czytaj więcej

Jakie cechy powinien mieć prezydent i który z kandydatów ma ich najwięcej? Znamy poglądy Polaków

Te najczęściej wskazywane cechy chyba nie zaskakują, choć pewnie w praktyce taki prezydent byłby trochę nudny, nijaki. Ale czy by się sprawdził?

To jest trochę historia Bronisława Komorowskiego, który był właśnie postrzegany jako polityk dość nijaki, taki trochę wujek. I w trakcie swej prezydentury był naprawdę dobrze oceniany. Aż przyszedł czas konfrontacji politycznej w drugiej kampanii i wtedy się okazało, że może w teorii akceptujemy i doceniamy takiego nijakiego prezydenta, ale w praktyce wcale nie zamierzamy na niego zagłosować. Mówiąc wprost: innego chcemy prezydenta, a innego kandydata na prezydenta.

I co z tym zrobić?

Wybory prezydenckie są przedłużeniem sporów, które toczymy na co dzień. Niestety, spór ten podczas tej szalenie polaryzującej kampanii prezydenckiej staje się jeszcze bardziej intensywny. Ponosimy duży koszt społeczny, angażujemy olbrzymie emocje, a na koniec dostajemy prezydenta, który w polskim systemie politycznym ma relatywnie słabą pozycję. Inaczej niż Francuzi, którzy na dobrą sprawę wybierają sobie króla. Nasz prezydent jest niewiele silniejszy niż niemiecki, który jest wybierany pośrednio przez zgromadzenie narodowe.

Czytaj więcej

Bogusław Chrabota: Uczciwość kandydata cenimy najwyżej. Prezydent jak z sondażu

Polacy jednak cenią wybory bezpośrednie. Cieszą się największą frekwencją, a więc i tak wybrany prezydent – najpoważniejszą legitymacją.

Te wybory się podobają, bo to jest najbardziej spektakularny spektakl naszej demokracji. Tych kilku najważniejszych kandydatów, którzy realnie biorą udział w tym wyścigu, generuje prawdziwe emocje. A w drugiej turze mamy już starcie face to face – naprzeciw siebie staje dwóch rycerzy z dwóch zwaśnionych obozów. I na koniec dostajemy symboliczny triumf jednego obozu nad drugim. Ale przydałaby się tu jakaś refleksja, czy to naprawdę przekłada się na naszą polityczną rzeczywistość, czyli co potem ten prezydent realnie może zmienić. I czy cały ten spektakl nie rozgrywa się zbyt wielkim kosztem społecznym, czyli wzmacnianiem społecznych podziałów.

Ale czy wybór pośredni gwarantowałby, że dostaniemy tego wymarzonego uczciwego, odpowiedzialnego, sprawiedliwego i mądrego prezydenta?

Gdybyśmy w parlamencie podnieśli próg większości i wybierali większością kwalifikowaną, to odpowiedzialność za ten wybór musiałaby wziąć większa część sceny politycznej. I taki prezydent stałby na barkach więcej niż jednego obozu politycznego. Tak jak chociażby stoi teraz, trochę z przypadku, rzecznik praw obywatelskich prof. Marcin Wiącek. Problemem naszej demokracji jest to, że mamy bardzo mało wspólnych instytucji. Przydałby nam się więc taki sposób wyboru prezydenta, który gwarantowałby, że zostanie nim jakiś prawdziwy autorytet, ale i ktoś, kto jest uosobieniem kompromisu. Ktoś, kto byłby właśnie prezydentem wszystkich Polaków.

Adam Traczyk

Adam Traczyk

Foto: mat. pras.

Rozmówca

Adam Traczyk

Dyrektor More in Common Polska, organizacji badawczej zajmującej się przeciwdziałaniu polaryzacji

Uczciwy, odpowiedzialny, sprawiedliwy, mądry – takiego prezydenta chcą Polacy według badania ARC Rynek i Opinia dla „Rzeczpospolitej”. Tylko w teorii czy też w praktyce?

I w teorii, i w praktyce. Tyle że w praktyce te cechy utożsamiają z kandydatem własnego obozu politycznego. Bo to nasz kandydat jest właśnie tym mądrym, pięknym i odpowiedzialnym. Więcej to więc mówi o naszych wyobrażeniach i uprzedzeniach niż o rzeczywistych cechach polityków.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
Kraj
Wątpliwa przerwa w przesłuchaniu Barbary Skrzypek
Kraj
Rzeczy osobiste odebrane przez Niemców wracają po latach do rodzin więźniów
Kraj
Donald Tusk chce przeszkolić rocznie 100 tys. ochotników. Czy to realne?
Materiał Partnera
Targi Agrotech już 14-16 marca w Kielcach. Bilety już są!
Kraj
Za mało pieniędzy dla muzeum Łemków
Materiał Promocyjny
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Kraj
Po publikacji „Rzeczpospolitej”: Brzoska zaprasza Pytlaka do współpracy przy deregulacji
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń