Reklama
Rozwiń

Kazirodztwo po raz drugi?

Szok na Pomorzu. Badania wykażą, czy 71-letni rolnik, który ma czworo dzieci z córką, jest także ojcem dziecka wnuczki

Aktualizacja: 02.10.2009 12:49 Publikacja: 02.10.2009 05:25

Dziewczynki z domu Jana Sz. są nazywane we wsi wnuczkocórki

Dziewczynki z domu Jana Sz. są nazywane we wsi wnuczkocórki

Foto: Fotorzepa

Gdy dziesięć lat temu sąd skazał rolnika z pomorskiego Warszkówka pod Sławnem Jana Sz. za kazirodcze stosunki z córką, a szokujące tajemnice jego rodziny za sprawą dziennikarzy ujrzały światło dzienne, wydawało się, że sprawa jest ostatecznie zamknięta.

Jednak Prokuratura Rejonowa w Sławnie prowadzi kolejne śledztwo, dziennikarze znów zjeżdżają stadami, a mieszkańcy zamykają się przed nimi w domach. Już kiedyś czuli się zakłopotani, gdy ich pytano, jak to możliwe, że ich sąsiad latami płodził dzieci z córką i nikt z nich nie interweniował. Tym bardziej dziś nie chcą się zastanawiać, czy mógł to robić także z wnuczką.

– To nie było tak, że wszyscy byli odwróceni, że nikt nie reagował – mówi bliski sąsiad rodziny Sz., komendant policji w jednej z sąsiednich miejscowości. – Na pewno byli tacy, co chcieli pomóc, ale nie wiedzieli jak. Bo domyślać się to jedno, a mieć dowody – drugie.

W końcu wybucha: – Prawda jest taka, że gdybym jako policjant nie złożył zeznań, do śledztwa może w ogóle by nie doszło.

– Wszyscy dobrze wiedzieli, co się tam dzieje całe lata – mówi z kolei mieszkanka Warszkówka. – I nadal wiedzą, tylko nie chcą się mieszać. Od niektórych słyszę: „Nie wtrącaj się, to nie twoja sprawa”. A Jan Sz. to nawet synową, jak sobie popije, obleśnie poklepuje, i to na oczach wsi.

– Ja kiedyś usłyszałem: „Ciesz się, że on nie twoją kobietę, no, ten tego” – dodaje jej mąż. – A jeden to nawet powiedział, że podziwia Jana Sz. za to, że „sobie tak dobrze pod siebie dziewczyny wychował”.

– My je nazywamy wnuczkocórki – kwituje sąsiadka.

[srodtytul]Córka pod ręką[/srodtytul]

Jan Sz., rolnik na 21 hektarach, nie tykał córek, póki miał żonę. Ale zmarła przy 14. dziecku. Kiedy sięgnął po córki, a dwie z nich szybko uciekły z domu, skupił się na Brygidzie. To ona zajęła miejsce gospodyni w domu, tym bardziej że w szkole jej nie szło. Nie skończyła nawet podstawówki. Biegli napisali później, że była ociężała umysłowo.

Sąsiadka: – Ktoś opowiadał, że jak Jan Sz. pił z kolegami w domu i grał w karty, to potrafił odejść od stołu, mówiąc, iż „idzie do Brysi odpocząć”. Jak już „odpoczął”, wracał do kart.

Pierwsze dziecko Brygida urodziła jako 19-latka w 1986 r. Potem sześcioro następnych w 1988, 1989, 1990, 1992, 1994 i 1996 r. Ósme, ostatnie dziecko – w 1999 r. Wśród nich jest jeden chłopiec. Za każdym razem w rubryce „ojciec” było napisane: „nieznany”.

Ale wieś swoje wiedziała, plotki docierały nawet do miasta. Jednak prokuratura w Sławnie wszczęła śledztwo dopiero po formalnym zawiadomieniu Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej. Kiedy Brygida Sz. przyszła po pomoc na siódme dziecko, pracownice zaczęły ją namawiać, by wystąpiła o alimenty. Usłyszały, że alimentów nie chce. I uparcie milczała. Nagabywany w tej sprawie Jan Sz. reagował agresywnie.

Pracownice GOPS domyślały się, że Brygida jako upośledzona może być wykorzystywana przez ojca. Do prokuratury napisały, że relacje między ojcem i córką „mogą nie być zwykłymi”. – Dziewczynki na pytania o dom zwykle milkły – mówi nauczycielka z Warszkowa. – Ale kiedyś jedna z z nich powiedziała w szkole, że „dziadek lubi dziewczynki”.

Ani Jan Sz., ani jego córka nie przyznali się jednak do stosunków kazirodczych. Mimo to w 1998 r. prokuratura oboje oskarżyła o przestępstwo, a rok później Sąd Rejonowy w Sławnie skazał Jana Sz. na rok i dwa miesiące więzienia. Brygidę Sz. uniewinnił, uznając, że z po-wodu upośledzenia nie mogła zdawać sobie sprawy z tego, że dopuszcza się przestępstwa.

Jedynym, za to niepodważalnym dowodem w sprawie były badania genetyczne, które wykazały, że czwórkę z ośmiorga urodzonych przez Brygidę dzieci spłodził jej ojciec.

Sędzia, uzasadniając karę bezwzględną, podał, że „to, iż oskarżony popełniał przypisywane mu czyny regularnie, nie pozwala uznać, że zaniecha on podobnych czynów w przyszłości”. Od wyroku odwołały się obie strony procesu.

Rok później Sąd Okręgowy w Słupsku złagodził wyrok – skrócił karę do roku i zawiesił jej wykonanie na pięć lat, bo „kierując się dobrem dzieci”, wyszedł z założenia, że cała liczna rodzina uzależniona jest materialnie od Jana Sz.

Cisza trwała osiem lat.

[srodtytul]Alarmujący anonim[/srodtytul]

Rok temu prokuratura rozpoczęła wobec Jana Sz. postępowanie sprawdzające, bo otrzymała anonim, z którego wynikało, że ma on kolejne dziecko, tym razem z najstarszą wnuczką. Wówczas nie zdecydowała się jednak na wszczęcie śledztwa. Dlaczego?

Jarosław Płachta, prokurator rejonowy w Sławnie: – Jan Sz. zdecydowanie zaprzeczył, że dziecko wnuczki może być jego, a ona oświadczyła, że ojcem dziecka jest jej chłopak. Wytłumaczyła, że dziecku dała swoje nazwisko, bo jej chłopak nie ma dowodu osobistego. – Wyjaśnienia były dość logiczne – mówi Płachta.

W czerwcu 2009 r. do Ministerstwa Sprawiedliwości trafił kolejny anonim, a w październiku do prezesa Sądu Rejonowego w Sławnie napisał rzecznik praw dziecka, że „nadal małoletnie dzieci są świadkami kazirodztwa w swojej rodzinie, co może stanowić zagrożenie dla ich dobra”. Rzecznik wskazał, że „dzieciom wychowującym się w takiej rodzinie może grozić demoralizacja, istnieje także niebezpieczeństwo, że same staną się ofiarami molestowania seksualnego”.

Prokuratura Rejonowa w Sławnie w tym roku zmieniła zdanie i wszczęła śledztwo w sprawie domniemanego kazirodztwa. W przyszłym tygodniu zleci badania genetyczne. Mają one dowieść, czy Jan Sz. wykorzystywał seksualnie także wnuczkę.

– Na razie Jan Sz. podejrzanym nie jest, bo śledztwo toczy się w sprawie – mówi prokurator Płachta.

Dziewczyna była jedną z tych wnuczek, wobec których ojcostwo Jana Sz. badania genetyczne sprzed dziesięciu lat wykluczyły. Ale w aktach umorzonego postępowania sprawdzającego z 2008 r. znajduje się m.in. wpis, z którego wynika, że pochodzi ona ze związku z mężczyzną blisko spokrewnionym z Janem Sz. Czy tę zagadkę obecne śledztwo też rozwiąże?

[srodtytul]Mężczyzna z białym mercedesem[/srodtytul]

Kuratorka Brygidy Sz. na potrzeby postępowania sprawdzającego w listopadzie ubiegłego roku sporządziła wywiad środowiskowy. „W pokoju za kuchnią śpią trzy córki Brygidy: Barbara, Kamila i Hanna. W kolejnym – Jan Sz. z wnuczką Kają. Dalej – Brygida (matka) z Pauliną i Zytą. Elżbieta mieszka w pokoju na piętrze. Na piętrze sypiają też dwaj bracia Brygidy” – napisała kuratorka.

Wspomniała też o nieładzie w obejściu, ale podkreśla, że Brygida dba o dzieci, a „Jan Sz., choć porywczy i autorytarny, uczestniczy” w wychowywaniu i dziewczynki zawsze zwracają się do niego „dziadek”.

Jedynym zastrzeżeniem kuratorki było to, że do domu podopiecznej bardzo często przyjeżdża mężczyzna białym mercedesem i zabiera na przejażdżki same dziewczynki. Jak ustaliła kuratorka, to obcokrajowiec mieszkający w Tychowie, który w zamian za to, że Jan Sz. pożycza mu pieniądze, podwozi dziewczynki do sklepu. „Zwracałam wielokrotnie uwagę, że takie sytuacje nie mogą mieć miejsca” – napisała kuratorka i dodała, że informacje te docierały też do policji, ale „formalnie nie było żadnych niepokojących sygnałów”. Co więcej: „dzieci są czyste” i wyglądają na zadowolone. Są uśmiechnięte i nie wykazują sygnałów świadczących, by były wykorzystywane seksualnie.

[srodtytul]Młoda żona Holendra[/srodtytul]

W sąsiednim budynku, w którym mieszka Jan Sz., cisza. Za to z posesji jego synowej wychodzą młodzi mężczyźni. W kierunku reporterów lecą wyzwiska. Jan Sz. z nikim nie będzie rozmawiał.

Obcokrajowiec, o którym w raporcie pisze kurator, podjeżdża pod dom synowej Sz. To Holender, który prowadzi dużą hodowlę zwierząt w pobliskiej wsi. Trochę po polsku, trochę po angielsku tłumaczy, że jest „friend of family”. I dodaje, że „Tam pani. Osimnaście lat”. I że „two months” będzie żona.

[srodtytul]Która z wnuczek?[/srodtytul]

Około 50-letni Holender wymienia jej imię i dodaje z szerokim uśmiechem: – Młoda.

[i]Imiona dziewczynek zostały zmienione.[/i]

Kraj
Adam Traczyk: Badania kandydatów na prezydenta zdradzają nasze uprzedzenia
Kraj
Wątpliwa przerwa w przesłuchaniu Barbary Skrzypek
Kraj
Rzeczy osobiste odebrane przez Niemców wracają po latach do rodzin więźniów
Kraj
Donald Tusk chce przeszkolić rocznie 100 tys. ochotników. Czy to realne?
Materiał Partnera
Targi Agrotech już 14-16 marca w Kielcach. Bilety już są!
Materiał Promocyjny
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Kraj
Za mało pieniędzy dla muzeum Łemków
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń