- To skandal nad skandalami. W głowie się nie mieści, jak mogło dojść do takiej sytuacji – nie kryje oburzenia Emilia Krystek, szefowa nowodworskiej prokuratury, która prowadzi śledztwo w sprawie seksafery w Ośrodku Pomocy Społecznej w Sadowej pod Łomiankami.
Najpierw wykorzystał adoptowaną córkę
W ostatnią niedzielę z ośrodka zniknęła 22-letnia podopieczna. Młodą kobietę ubraną jedynie w bieliznę znaleziono kilka godzin później na terenie Kampinoskiego Parku Narodowego.
Jej rodzina powiadomiła prokuraturę. Podejrzewała bowiem, że kobieta mogła zostać w ośrodku wykorzystana seksualnie. Śledztwo zostało wszczęte w Nowym Dworze Mazowieckim.
Tamtejsi prokuratorzy dowiedzieli się, że w Sadowej od 1,5 roku pracuje 55-letni Lech L. z Pomiechówka, i nabrali podejrzeń, że istotnie mogło tam dochodzić do wykorzystywania podopiecznych.
Mężczyzna w 2004 r. został bowiem skazany za pedofilię. Przez osiem lat wykorzystywał seksualnie adoptowaną córkę. Zaczął to robić, gdy dziewczynka miała zaledwie pięć lat. Sprawa wyszła na jaw, gdy w 2003 r. do prokuratury w Nowym Dworze zgłosiła się żona Lecha L. – Kobieta zaczęła opowiadać niestworzone historie. Choć jest chora, postanowiliśmy jednak sprawdzić jej rewelacje – opowiada prok. Krystek. Okazało się, że słowa żony Lecha L. potwierdziły się. Mężczyzna został zatrzymany, a potem aresztowany. A wykorzystywana dziewczynka wróciła do domu dziecka.