Sąd Okręgowy w Warszawie ogłosił wyrok w jednej z najgłośniejszych afer ostatnich lat. Jej wykrycie było efektem budzącej wiele politycznych emocji prowokacji CBA.
Sąd uznał Sawicką winną płatnej protekcji, żądania i przyjęcia łapówki. Skazał ją na trzy lata więzienia. Z kolei burmistrza Helu Mirosława Wądołowskiego za żądanie korzyści osobistej, skazał na dwa lata w zawieszeniu na pięć. Sawicka ma zapłacić 40 tys. zł grzywny, Wądołowski 20 tys. zł. - Oskarżona żądała łapówek i je przyjęła - stwierdził sąd i ocenił, że działania CBA wobec posłanki i burmistrza nie miały podtekstu politycznego. Pojawił się on już po zatrzymaniu.
Sąd odtworzył historię kontaktów posłanki i burmistrza z agentami CBA (jeden to obecny poseł PiS Tomasz Kaczmarek) udającymi biznesmenów zainteresowanych kupnem wartego 3 mln zł gruntu na Helu. Jak wynika z podsłuchanych rozmów z agentami, Sawicka za pomoc w załatwieniu inwestycji oczekiwała 100 lub 150 tys. zł na kampanię wyborczą. Wądołowski nie domagał się pieniędzy, lecz korzyści osobistej - chciał zarządzać kompleksem wypoczynkowym, jaki miał powstać.
Sawicka za ustawienie przetargu na zakup działki przyjęła od agenta drogie pióro z brylantem, a w czerwcu 2007 r. 100 tys. zł łapówki w dwóch ratach. Z kolei Wądołowski dostał aktówkę ze 150 tys. zł i zegarek Omega wart8 tys. zł.
Obrona kwestionowała legalność operacji i twierdziła, że agent Tomek uwiódł posłankę.