Była posłanka PO Beata Sawicka winna korupcji

Warszawski sąd skazał byłą polityk na trzy lata więzienia za łapownictwo i płatną protekcję. Taki finał afery to rzadkość

Publikacja: 16.05.2012 21:44

Beata Sawicka

Beata Sawicka

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

Sąd Okręgowy w Warszawie ogłosił wyrok w jednej z najgłośniejszych afer ostatnich lat. Jej wykrycie było efektem budzącej wiele politycznych emocji prowokacji CBA.

Sąd uznał Sawicką winną płatnej protekcji, żądania i przyjęcia łapówki. Skazał ją na trzy lata więzienia. Z kolei burmistrza Helu Mirosława Wądołowskiego za żądanie korzyści osobistej, skazał na dwa lata w zawieszeniu na pięć. Sawicka ma zapłacić 40 tys. zł grzywny, Wądołowski 20 tys. zł.  - Oskarżona żądała łapówek i je przyjęła  - stwierdził sąd i ocenił, że działania CBA wobec posłanki i burmistrza nie miały podtekstu politycznego. Pojawił się on już po zatrzymaniu.

Sąd odtworzył historię kontaktów posłanki i burmistrza z agentami CBA (jeden to obecny poseł PiS Tomasz Kaczmarek) udającymi biznesmenów zainteresowanych kupnem wartego 3 mln zł gruntu na Helu. Jak wynika z podsłuchanych rozmów z agentami, Sawicka za pomoc w załatwieniu inwestycji oczekiwała 100 lub 150 tys. zł na kampanię wyborczą. Wądołowski nie domagał się pieniędzy, lecz korzyści osobistej - chciał zarządzać kompleksem wypoczynkowym, jaki miał powstać.

Sawicka za ustawienie przetargu na zakup działki przyjęła od agenta drogie pióro z brylantem, a w czerwcu 2007 r.  100 tys. zł łapówki w dwóch ratach. Z kolei Wądołowski dostał aktówkę ze 150 tys. zł i zegarek Omega wart8 tys. zł.

Obrona kwestionowała legalność operacji i twierdziła, że agent Tomek uwiódł posłankę.

Ale sąd uznał, że operacja była legalna, a agent nie uwodził.  - Nie mają potwierdzenia zarzuty, jakoby agent CBA przekroczył wobec Sawickiej barierę cielesności, kiedy razem bawili się na dyskotece  - stwierdził.  - Wykluczyć należy, że Sawicka była wytypowana przez służby i od początku planowano przeciw niej działania - mówił sędzia Hubert Gąsior. Sąd wykluczył też wersję posłanki, że pieniądze, jakie wzięła, to pożyczka.

- To dobry i sprawiedliwy wyrok  - ocenił Mariusz Kamiński, szef CBA w czasie, gdy wykonano operację, i ocenił, że podziała on prewencyjnie.

- Ten wyrok pokazuje, że CBA pod kierownictwem Mariusza Kamińskiego skutecznie walczyło z korupcją na szczytach władzy  - mówi "Rz" Tomasz Kaczmarek.

Skazanie byłej posłanki i burmistrza to jednak wyjątek. Bohaterowie innych głośnych politycznych afer wyszli z nich obronną ręką. Warszawska prokuratura nie dopatrzyła się przestępstwa w działaniach prominentnych polityków PO Zbigniewa Chlebowskiego i Mirosława Drzewieckiego w aferze hazardowej, ujawnionej przez "Rz" w 2009 r. Stenogramy rozmów z podsłuchów CBA dowodziły kontaktów polityków z biznesmenami branży hazardowej lobbujących przeciw dopłatom do hazardu. Politycy tylko stracili stanowiska.

Nikt nie poniósł też kary za stworzenie dziurawych przepisów, które pozwoliły mafii alkoholowej wwieźć do kraju hektolitry spirytusu jako płyn do spryskiwaczy (budżet stracił na tym według CBA i NIK 2,8 mld zł). Śledczy z Rzeszowa przyznali: proceder miał miejsce, ale nie ustalili, czy ktoś celowo stworzył lukę.

Sąd apelacyjny uchylił wyrok na Piotra R. i Andrzeja K. w aferze gruntowej. Chodziło o odrolnienie 40 ha ziemi na Mazurach w zamian za 2,7 mln zł łapówki. Sprawa, która w 2007 r. spowodowała rozpad koalicji PiS-Samoobrona-LPR i nowe wybory, wciąż się toczy.

Wiele lat trwa już wyjaśnianie afery węglowej, ale oskarżonych nie ma wielu: kilku prezesów węglowych spółek.

- Niestety, u nas winni afer rzadko ponoszą za nie odpowiedzialność i są traktowani nad wyraz łagodnie  - przyznaje prof. Antoni Kamiński z PAN, były szef polskiego oddziału Transparency International. - Skazanie Sawickiej to dobra oznaka, chociaż wyrok jest łagodny. Np. w USA dostałaby dużo surowszą karę.

Sąd Okręgowy w Warszawie ogłosił wyrok w jednej z najgłośniejszych afer ostatnich lat. Jej wykrycie było efektem budzącej wiele politycznych emocji prowokacji CBA.

Sąd uznał Sawicką winną płatnej protekcji, żądania i przyjęcia łapówki. Skazał ją na trzy lata więzienia. Z kolei burmistrza Helu Mirosława Wądołowskiego za żądanie korzyści osobistej, skazał na dwa lata w zawieszeniu na pięć. Sawicka ma zapłacić 40 tys. zł grzywny, Wądołowski 20 tys. zł.  - Oskarżona żądała łapówek i je przyjęła  - stwierdził sąd i ocenił, że działania CBA wobec posłanki i burmistrza nie miały podtekstu politycznego. Pojawił się on już po zatrzymaniu.

Pozostało 81% artykułu
Kraj
Stawiamy na transparentność
Kraj
Koalicja Obywatelska ogłosiła wynik prawyborów. Politycy innych partii komentują: Wyreżyserowany spin!
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Jak powstają zdjęcia, które przechodzą do historii?
Kraj
Polscy seniorzy: czują się młodziej niż wskazuje metryka, chętnie korzystają z Internetu i boją się biedy, wykluczenia i niedołężności
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Kraj
Ruszył nabór wniosków o świadczenia z programu Aktywny rodzic.