Wynika z niej, że nie mogła ona należeć do zaginionej osiem lat temu Edyty Wieczorek. Śledczy nie wycofają się z aktu oskarżenia przeciwko byłemu chłopakowi młodej kobiety
Czaszkę znaleziono w Wiśle na wysokości miejscowości Łomna koło Warszawy - 22 września 2012 r. Poziom rzeki był wtedy bardzo niski. Czaszka trafiła w ręce znanego antropologa i kryminologa prof. Bronisława Młodziejowskiego. - Przeprowadził on superprojekcję. Na podstawie czaszki odtworzył wygląd twarzy ofiary. Prof. Młodziejowski stwierdził, że z dużą dozą prawdopodobieństwa może to być czaszka Edyty Wieczorek. Ale teraz kolejne badnia jednak to wykluczają.
Prokuratura otrzymała właśnie wyniki prac biegłego z zakresu odontologii. – Porównał on wycinki zębów Edyty Wieczorek(prokuratura miała do nich dostęp, bo kobieta nosiła aparat na zęby -red) ze znalezioną czaszką. I kategorycznie stwierdził, że znaleziona czaszka nie należała do kobiety – mówi rp.pl Ewa Wrzosek, wiceszefowa żoliborskiej prokuratury. Dodaje, że śledczy dla pewności zlecili badania genetyczne znalezionej w rzece kości oraz Edyty Wieczorek. – Wynik łatwo przewidzieć, ale dla pewności poczekamy na niego – mówi prok. Wrzosek.
Prokuratura na Żoliborzu jest pewna, że Edyta Wieczorek została zamordowana. Oskarża o to byłego chłopaka kobiety Arkadiusza B. Para poznała się na jednym z portali radnkowych w sierpniu 2005 r. Już po miesiącu znajomości pożyczył od niej ponad 70 tys. zł. Ostatni raz kobieta spotkała się z B. w listopadzie 2010 roku w wynajmowanym przez niego mieszkaniu przy ul. Magiera na warszawskich Bielanach. Później kobieta zniknęła.
Policjanci po jej zaginięciu zaczęli sprawdzać osoby z którymi najczęściej się kontaktowała i tak dotarli do Arkadiusza B. Zaczęli weryfikować jego zeznania i okazało się, że w wielu kwestiach mija się z prawdą. Mężczyzna utrzymywał, że do spotkania z Edytą Wieczorek nie doszło i, że nie wie co się z nią stało.