Bunt parafian przeciw proboszczowi

Mieszkańcy Skowieszyna pod Puławami boją się przyłączenia do nowej parafii. Nie wpuścili księdza do kościoła i modlą się teraz sami

Publikacja: 21.07.2008 03:47

– Ksiądz rzucił klątwę. Na nas, nasze dzieci i wnuki. Ciarki mi przeszły po plecach – Henryk Czarnobil złości się na samą myśl o wydarzeniach sprzed dwóch tygodni.

W Skowieszynie pod Puławami mieszka ok. 700 osób. Życie wsi koncentruje się wokół szkoły, trzech sklepów i wybudowanego 20 lat temu przez mieszkańców kościoła pw. Matki Bożej Miłosierdzia. Od tylu lat msze w Skowieszynie odprawiał ksiądz z oddalonej o kilkanaście kilometrów parafii na puławskich Włostowicach. Do pierwszej niedzieli lipca, kiedy proboszcz Waldemar Żyszkiewicz przyjechał razem z księdzem z Końskowoli.

Mieszkańcy uznali, że to powrót do planów sprzed kilku lat, by ich przyłączyć do bliższej parafii w Końskowoli (3 km od Skowieszyna). Zatarasowali wejście do kościoła i oświadczyli, że nie chcą zrywać z wielowiekową tradycją (do parafii z Włostowic należą już ponad 500 lat). Wtedy ksiądz stwierdził, że za nieposłuszeństwo władze kościelne mogą nałożyć na wieś interdykt (zakaz prowadzenia obrzędów religijnych). – Szatanów chce z nas zrobić, do betanek (zbuntowane zakonnice – red.) porównuje, Sodomę i Gomorę przywołuje – denerwuje się Zofia Szymańska. Ks. Waldemar Żyszkiewicz niechętnie rozmawia z „Rz”: – Nie wiem, dlaczego nas nie wpuścili, a na siłę nie będziemy tam odprawiać mszy.Tydzień temu proboszcz do Skowieszyna już nie przyjechał. Parafianie wynajęli autokar i pojechali na mszę do Włostowic.

W niedzielę ok. godz. 10 przed kościołem zbiera się kilkuosobowa grupa. Po kwadransie jeden z sąsiadów przynosi klucze i otwiera świątynię. Potem z mszy w Puławach wraca kilkadziesiąt osób. Z autokaru idą prosto do kościoła, wszyscy odmawiają różaniec i śpiewają pieśni.

Ks. Mieczysław Puzewicz, rzecznik lubelskiej kurii, twierdzi, że cała sprawa to nieporozumienie, bo chodziło o zastąpienie księży z Puław w czasie wakacji. – W okresie urlopowym niedzielne msze święte w Skowieszynie miał sprawować kapłan z sąsiedniej parafii w Końskowoli. Wzajemne zastępowanie się kapłanów w pracy duszpasterskiej to normalna praktyka, którą przyjęto jako zapowiedź przyłączenia do Końskowoli. A takiej decyzji nie ma – wyjaśnia.

Mieszkańcy nie wierzą. – Chcą nas cichaczem sprzedać do Końskowoli. Ale my się nie poddamy, do prymasa napiszemy – odgraża się Józef Kotelba, który dziesięć lat temu zbudował kapliczkę przy kościele.

Każde zdanie kończy, ocierając łzy. Danuta Łucjanek z rady parafialnej zauważa, że to sam proboszcz zapowiedział im kiedyś, że prędzej czy później zostaną przeniesieni do Końskowoli. Wątpliwości nie ma też Henryk Czarnobil: – Zhandlował nas i Matkę Bożą, patronkę Skowieszyna.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora

t.niespial@rp.pl

Kościół
Podcast „Rzecz w tym”: Komisja ds. zbadania pedofilii – ostatnia szansa dla Kościoła w Polsce
Kościół
Franciszek w szpitalu obchodzi rocznicę wyboru, Watykan na rozdrożu
Kościół
Zabrali Kościołowi, dali mniejszościom. Symboliczny gest rządu
Kościół
W mieszkaniu księdza odbyła się orgia. Jest decyzja Watykanu
Materiał Promocyjny
Współpraca na Bałtyku kluczem do bezpieczeństwa energetycznego
Kościół
Kard. Dziwisz zaprzecza zarzutom ws. molestowania. Duchowny był szantażowany?
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń