W czwartek Ministerstwo Obrony Białorusi poinformowało, że siły obrony przeciwlotniczej te kraju trafiły w pocisk, którego fragmenty spadły w pobliżu jeden z wsi w rejonie iwanowskim obwodu brzeskiego. Według Białorusinów był to pocisk z systemu S-300, wystrzelony z terytorium Ukrainy.
Wieczorem tego samego dnia białoruska państwowa telewizja poinformowała, że głowica pocisku nie została rozbrojona na miejsc, tylko planowano ją wywieźć na poligon i tam zdetonować. Dyktator Aleksander Łukaszenko powołał w tej sprawie specjalną komisję, a białoruskie MSZ wezwało ambasadora Ukrainy, któremu przedstawiono żądanie zbadania okoliczności zdarzenia i ukarania winnych, a także podjęcie wysiłków w celu uniknięcia podobnych incydentów w przyszłości.