– Takimi siłami nie prowadzi się tak dużej operacji. Najprawdopodobniej był plan tylko lokalnej ofensywy. Ale gdy dość nieoczekiwanie dla naszego dowództwa rozsypał się cały (rosyjski) front, wtedy ruszono dalej i zaczęto wprowadzać rezerwy (do walki) i nowe siły w wyłom w rosyjskiej obronie – tłumaczył to, co się stało w ciągu ostatniego tygodnia pod Charkowem ukraiński ekspert Michaił Żirochow.
Na razie ukraińskie wojska na wschodzie dotarły do rzeki Oskoł i nie ma informacji, by ją przekraczały. Jednak w ciągu ostatnich dni ruszyły też na północ i północny wschód od Charkowa i tam właśnie zaczęły docierać do rosyjskiej granicy. Najwyraźniej rosyjska armia uciekła z całej okupowanej dotychczas części obwodu. Po wycofaniu się do Rosji nie będzie mogła ostrzeliwać aglomeracji Charkowa z dział oraz katiusz. Pozostaną jej tylko rakiety.