25 października Berlin będzie gościł międzynarodową konferencję poświęconą odbudowie Ukrainy. German Marshall Fund (GMF), jeden z najbardziej wpływowych instytutów analitycznych w Waszyngtonie, przedstawił pierwszą przymiarkę, jak mógłby wyglądać taki proces. „Rzeczpospolita” uzyskała dostęp do raportu.
Jego kluczowy wniosek: to kraje G7 powinny przejąć nadzór nad rekonstrukcją i desygnować wspólnego koordynatora, którym przynajmniej na początek miałby być amerykański polityk o dużym autorytecie. Chodzi o utrzymanie możliwie długo zainteresowania całego Zachodu dziełem, które z konieczności będzie trwało lata i pozostanie kosztowne. Ale też ścisły nadzór nad wykorzystaniem środków w państwie od dawna trawionym korupcją.
Czytaj więcej
Na półtora miesiąca przed pierwszą konferencją w całości poświęconą odbudowie Ukrainy German Marshall Fund (GMF) przedstawił raport o odbudowie naszego wschodniego sąsiada.
To rodzi pytanie o wpływ, jaki zachowałaby Polska na taki proces. W pierwszej fazie wojny nasz kraj zyskał uznanie świata za hojne wsparcie dla Kijowa. Później jednak ekipa Mateusza Morawieckiego postawiła na coraz ostrzejszy konflikt z Berlinem i Brukselą, licząc, że to zmobilizuje słabnący elektorat PiS-u. Tymczasem autorzy raportu, który już jest analizowany w zachodnich kancelariach, proponują kalendarz odbudowy, który przewiduje coraz większą rolę Komisji Europejskiej. Po fazie pomocy humanitarnej i odbudowy rekonstrukcja miałaby się koncentrować na modernizacji kraju i wreszcie, na ostatnim etapie, przygotowaniu do członkostwa w Unii. Autorzy radzą m.in., aby Ukraina możliwie szybko przystąpiła do Prokuratury Europejskiej, instytucji, w której wciąż brakuje Polski.
– Polska od lutego utrzymuje ścisły kontakt z władzami Ukrainy. Liczymy, że nasz kraj będzie miał poważną rolę w odbudowie. To nam się należy – mówi „Rzeczpospolitej” rzecznik MSZ Łukasz Jasina.