Od początku wojny śledzimy relacje z frontu, postępy wojsk. Widzimy śmierć i dramaty ofiar cywilnych. To jednak medialne wycinki ukraińskiej rzeczywistości. Ty jesteś w Kijowie, jeździsz co jakiś czas po kraju – widzisz życie zwykłych ludzi. W jakim stopniu – uwzględniając różnice między regionami – uległo ono destabilizacji?
Wojna toczy się w Ukrainie już dziewiąty rok, od lutego 2014 roku. 24 lutego tego roku jej skala się zmieniła i Europa nie mogła tego dłużej ignorować. W tym czasie zmieniło się też ukraińskie wojsko. Walczy bardzo dobrze, co jest zadziwiające. Wywiad amerykański zakładał, że Ukraina dość szybko się podda. Kiedy tak się nie stało, Ameryka zaczęła na Ukrainę stawiać, pomagając w kwestii broni, bezpieczeństwa itd. Za nią poszły inne kraje.
Życie Ukraińców jest trochę takie, jak świat widzi w mediach. Tylko dla świata to są obrazki, dla Ukraińców – codzienność. Choć trzeba wyraźnie zaznaczyć, że w zależności od obszaru kraju jest skrajnie różnie. Są miasta tak dobrze chronione jak Kijów, gdzie życie toczy się dziś w miarę normalnie. Tam „tylko” wyją syreny, ostrzegając przed uderzeniem z powietrza, bombowym i rakietowym. Każde większe miasto doświadczyło tego zagrożenia. Jednak po czterech miesiącach słuchania syren, które wyją codziennie – czasem po kilka razy – ludzie się przyzwyczaili. Udają, że życie normalnie trwa dalej. Bo trwa… Zupełnie inna sytuacja jest w strefie, gdzie toczy się wojna. Pociski latają w obie strony. Przy linii frontu ludzie siedzą w piwnicach. Mogą zginąć, wychodząc po coś do jedzenia. Część Ukraińców mieszka na terenach okupowanych. Inni wracają na tereny odzyskane przez nasze wojsko. I tu też jest rozmaicie. Niektóre wioski i miasta zostały zniszczone w 70 proc., niektóre w 90 proc. Żyje się więc w ruinach.
Pojechałaś na linię frontu. Rozmawiasz z żołnierzami w okopach. Jakie mają nastawienie? Odliczają tak jak my dni wojny – 100, 101, 105…
Nie liczą. Raczej przebierają nogami, czekając na rozkaz „do boju”. Żołnierze są bardzo zmotywowani. Wczoraj (7 czerwca) byłam na południu i widziałam polskie czołgi na linii frontu. Ukraińcy chwalą ten sprzęt, mówią, że czołgi T72 są jak mercedesy na tle „czołgów-żyguli” konstrukcji radzieckiej, które mieli dotychczas.