W ostatnich dniach berliński dworzec główny przypominał Dworzec Centralny w Warszawie. Tysiące ukraińskich uchodźców, głównie matek z dziećmi, koczowały na ławkach, poczekalniach i wszędzie, gdzie tylko się dało. Podobnie jak w Warszawie uchodźcami opiekowali się liczni wolontariusze. Nikt nie wiedział, co z uchodźcami zrobić. Dopiero w poniedziałek po południu zaczęto ich przewozić do naprędce organizowanego centrum przyjęć na nieczynnym lotnisku Tegel. Ma tam znaleźć schronienie nawet 15 tys. przybyszów.
Wizerunkowa katastrofa
Dopełnieniem bałaganu było wstrzymanie przez niemieckie koleje przewozów pociągami specjalnymi, które działały w czasie ubiegłego weekendu, przewożąc uchodźców do kilku miast. Kolej nie tylko nie wiedziała, gdzie są wolne miejsca dla uciekinierów, ale miała trudności z wpasowaniem pociągów specjalnych w gęstą sieć regularnych połączeń w dni robocze. To ma się zmienić.
– Chaos i bałagan są fatalnym świadectwem dla niemieckich władz, kompletnie zaskoczonych przybyciem uchodźców wojennych z Ukrainy, i to po kilkunastu dniach wojny, w chwili, gdy granicę z Polską przekraczało dziennie ponad 100 tys. ludzi i wiadomo było, że część będzie szukać schronienia w Niemczech – mówi anonimowo „Rzeczpospolitej” jeden z berlińskich urzędników. Jak podkreśla, jest to ogromna strata wizerunku Niemiec i tak mocno nadwyrężonego postawą rządu federalnego, który o wiele za późno zareagował na wojnę w Ukrainie. Początkowo można było odnieść wrażenie, że uchodźcy nie są bynajmniej mile widziani. Tak też piszą o tym media.
Czytaj więcej
Powinniśmy otrzymać wsparcie z budżetu UE na pomoc uchodźcom z Ukrainy. Do dziś go nie dostaliśmy. Pomagamy z budżetu państwa – mówi wiceminister w MSWiA.
Do środy do Niemiec przybyło 175 tys. uciekinierów z Ukrainy. W odróżnieniu od Polski zdecydowanie mniej przyjmowanych jest w Niemczech przez znajomych Ukraińców czy niemieckich obywateli. Za ich akomodację odpowiedzialne są landy. Obowiązuje stale aktualizowany klucz rozdziału uchodźców. Najludniejszy land Nadrenia Północna-Westfalia powinna przyjąć 20 proc. przybyszów, Berlin – 5,1 proc. Ale system działa ociężale i dopiero teraz budzi się z letargu, w jaki wpadł po tym, jak uporał się z wielką falą sprzed kilku lat. Dotarło wtedy do Niemiec niemal milion uchodźców i imigrantów ekonomicznych.