Historia przyspieszyła. W poniedziałek wieczorem wokół Władimira Putina zebrali się na Kremlu szefowie resortów siłowych i wszyscy ci, którzy mają realną władzę w Rosji. Zgodnie ze starannie napisanym skryptem opowiedzieli wodzowi, co chciał usłyszeć: że Ukraina szykuje się do inwazji na oderwane od niej w 2014 r. terytoria, tzw. Doniecką i Ługańską Republiki Ludowej. A to będzie wstępem do ludobójstwa rosyjskojęzycznej ludności. Chyba że Moskwa przyjdzie jej z pomocą.
Jeszcze tego samego dnia Putin wystąpił więc przed narodem i ogłosił, że Kreml uznaje niezależność obu państewek. Wydał też rozkaz armii do wkroczenia na ich terytorium. Świat wstrzymał oddech. Na nadzwyczajnym posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa ONZ Rosja znalazła się w całkowitej izolacji. Nawet Chiny nie poparły Putina, trzymając się zasady suwerenności Ukrainy.
Koniec Mińska
W środku nocy Biały Dom nałożył sankcje na Rosję, ale łagodne, aby nie zrywać zupełnie kontaktów z Kremlem. Jego śladem poszła Wielka Brytania. Unia potrzebowała więcej czasu. Polska czy kraje bałtyckie chcą radykalnego ukarania Kremla, ale m.in. Francja stawia na łagodniejsze podejście. To jednak z Berlina nadeszła przełomowa wiadomość: kanclerz Olaf Scholz ogłosił wstrzymanie certyfikacji Nord Stream 2 i ponowne rozważenie przez rząd, czy uruchamiać gazociąg.
Czytaj więcej
Ukraina bliska zerwania stosunków z Rosją po uznaniu przez Kreml seperatystycznych republik. Kijó...
Reakcja Kijowa nie jest jednoznaczna. W emocjonalnym przemówieniu prezydent Zełenski zapowiedział, że „Ukraina nikomu nic nie zawdzięcza i nikomu nic nie odda". Ale też uspokajał, że „nie spodziewa się wojny na wielką skalę", i wezwał Putina do podjęcia bezpośrednich negocjacji. Jednak minister obrony Oleksij Reznikow ostrzegł żołnierzy, że „nadchodzą trudne czasy" i „trzeba się liczyć ze stratami". A ukraiński MSZ wystąpił do prezydenta o zerwanie stosunków dyplomatycznych z Rosją. Jedno jest pewne: decyzja Putina przekreśla możliwość wdrożenia porozumienia z Mińska, którego sednem było odzyskanie przez Ukrainę obu obszarów za przyznanie im szerokiej autonomii. A innego formatu rokowań nie ma. Dyplomaci nagle znaleźli się więc w próżni.