W ostatnich dniach, kiedy Amerykanie wygłaszali dramatyczne oświadczenia, że Rosja jest bliska ataku na Ukrainę, nastąpił skok zgłoszeń do wojsk obrony terytorialnej. Potwierdza to Iwan Położenko, porucznik rezerwy, który w niedzielę rozstawił stoisko przy wielkim centralnym placu Niepodległości, znanym jako Majdan.
– Nagle wzrosła liczba chętnych. Ograniczenia wiekowe są raczej teoretyczne, tak naprawdę wiek i płeć nie grają roli. Zdarzają się i 70-latkowie. Dominują mężczyźni w średnim wieku i raczej lepiej wykształceni. Najmłodsi idą do regularnej armii – opowiada „Rzeczpospolitej" Położenko zajmujący się werbowaniem do terytorialsów, konkretnie do jednostki obrony Kijowa. Na ulotce, którą wręcza, jest numer gorącej linii i zachęcające zdjęcie: dwaj przystojni mężczyźni i piękna kobieta w mundurach, a w tle eleganccy wielkomiejscy cywile.