Leszek Jażdżewski to człowiek, choć młody, niewątpliwie odważny i z zasługami. Redaktor naczelny „Liberté!” potrafił stawać samotnie naprzeciw pochodu narodowców, czy skutecznie organizować łódzkie Igrzyska Wolności. Ma również niemałe ambicje polityczne, które coraz częściej dochodzą do głosu.
Na dodatek ma idola. To bez wątpienia Donald Tusk regularnie uczestniczący w imprezach organizowanych, czy współorganizowanych przez Jażdżewskiego. Czyżby w przyszłych planach Donalda Tuska Jażdżewski odgrywał taką samą rolę, jak Donald Tusk w Jażdżewskiego? Tego bez wątpienia dowiemy się w najbliższym czasie, kiedy plany polityczne przewodniczącego Rady Europejskiej wyjdą na światło dzienne. Jak na razie to wciąż mgławica, harcerskie podchody, równanie z bardzo wieloma niewiadomymi.
W przeciwieństwie do Tuska poznaliśmy za to poglądy i plan polityczny Leszka Jażdżewskiego. Jego głośno komentowane wystąpienie 3 maja na Uniwersytecie Warszawskim miało niewątpliwie na celu zwrócenie na siebie uwagą, a może nawet więcej, było jego głośnym entrée do wielkiej polityki.
I jak wchodzi Jażdżewski? Słowami i poglądami Janusza Palikota. Niewiele było w jego słowach finezji, za to konsekwentny i drapieżny antyklerykalizm. Jażdżewski opisał polski Kościół w kategoriach nierozliczonej pedofilii, mamony i angażowania się w politykę. Taki Kościół nie ma zdaniem Jażdżewskiego żadnego tytułu do przewodnictwa moralnego.