Porównanie dwóch konwencji prezydenckich Andrzeja Dudy – tej z lutego 2015 roku i z ostatniego weekendu – pokazuje, w jak zupełnie innym punkcie politycznym dziś jesteśmy. Obie te konwencje były bardzo podobne – zrobione z wielkim rozmachem, według tajników sztuki politycznego marketingu i budowania wizerunku. Tyle że polityczny show sprzed pięciu lat był absolutnym gamechangerem – stanowił wielki psychologiczny przełom, dzięki któremu zarówno sztabowcy, jak i sam Andrzej Duda uwierzyli, że PiS może wygrać z Bronisławem Komorowskim. Tym razem nie było jednak przełomu.
Sztabowcy i piarowcy PiS dali z siebie wszystko, pokazali po raz kolejny, że są świetnymi rzemieślnikami. Tyle że dziś panują zupełnie inne emocje. Konwencja się skończyła, a polityka wróciła na swe stare tory. Być może stratedzy PiS popełnili błąd, wierząc, że wielki polityczny spektakl może przykryć wszelkie błędy i problemy, z jakimi boryka się obóz rządzący od kilku miesięcy. Począwszy od wybuchu afery z hotelem na godziny w nieruchomości, która należała niegdyś do obecnego prezesa NIK Mariana Banasia, przez potężną polityczną i prawną międzynarodową awanturę, jaką wywołało zgłoszenie i przyjęcie ustawy dyscyplinującej sędziów, zwanej przez opozycję ustawą kagańcową, aż po gest Joanny Lichockiej, który zdominował pod koniec ubiegłego tygodnia polski internet. PiS-owi nie udało się przykryć tych problemów konwencją, przeciwnie, po jej zakończeniu wszystkie problemy wracają ze zdwojoną siłą. A sobotni show coraz bardziej zaczyna wyglądać na świetnie przygotowany, ale jednak falstart, za którym nie poszły merytoryczne szczegóły.
W dodatku gotów jestem postawić tezę, że liderzy PiS popełnili na konwencji jeszcze jeden błąd, który może utrudnić obecnemu prezydentowi walkę o reelekcję. Występujący w sobotę politycy z kierownictwa PiS, z Jarosławem Kaczyńskim na czele, podkreślali bowiem, że zwycięstwo Andrzeja Dudy jest warunkiem koniecznym kontynuowania dobrej zmiany. W ten sposób mocno połączyli obecną głowę państwa z partią rządzącą. Tymczasem ma ona coraz poważniejsze kłopoty. Skutkiem opisywanych wyżej problemów są kolejne spadki sondażowe. Jeśli sztabowcom PiS nie uda się zatrzymać odpływu wyborców od partii rządzącej, tak ścisłe wiązanie Dudy z Prawem i Sprawiedliwością może się w maju okazać pułapką.