Cała afera wzięła się z tego, że Aleksander Kwaśniewski musiał na własnej konferencji prasowej w Szczecinie zapytać: – A jaki jest problem? I zaraz na to pytanie sam sobie odpowiedzieć: – To są leki, które być może dają tego rodzaju efekty, że pan może się zastanawiać, czy coś jest tak, czy nie tak. Natomiast są to leki, których nie można łączyć z alkoholem, więc nie łączę.
LiD wie, co robi, sięgając po takich politycznych oldbojów jak Janik, bo tylko oni mogą wytłumaczyć zachowania swoich liderów, gdyż pili z nimi wcześniej: – Gdybym miał odpowiedzieć prosto, a trochę i prostacko, chociaż powstrzymuję się od takich rzeczy, to bym powiedział tak: on po alkoholu zachowuje się inaczej, raczej nabiera werwy, chce żyć, działać.I wszystko jasne. Były prezydent chce żyć, nabrać werwy i tego nawet urzędująca głowa państwa razem z aktualnym premierem nie są w stanie mu zabronić. A że jest to już – w pełnym znaczeniu tego słowa – była głowa... państwa, no to jaki jest problem?
Ale wracajmy do zmęczonych aktorów, bo jest ich na scenie więcej. Ot choćby Zyta Gilowska, która zupełnie się pogubiła, o co chodzi 21 października.
– To nie jest bitwa na śmierć i życie. Ja wcale nie muszę nikogo pokonać ani zabijać, ani wygrywać, czy też przegrać – powiedziała w, nomen omen, „Bitwie wyborczej” TVN. Dobrze, że premier Kaczyński tego nie słyszał, gdyż akurat tańczył z Elżbietą Kruk na Lubelszczyźnie. A może właśnie pierwszy raz w życiu trzymał na ręku żywego kaczora, oj, coś i mnie ze zmęczenia mylą się te wiece wyborcze. W związku z tym bliski jest mi pogląd ministra kultury:
– Osobiście jestem zwolennikiem temperatury mniejszej i niewykopywania rowów – powiedział Kazimierz Michał Ujazdowski.Ale i tak objawy zmęczenia najbardziej widać po Ryszardzie Czarneckim: – Nie roszczę sobie do monopolu na mądrość.