Usterka podstawowej komórki

Niedobrze już się robi, gdy ktoś pod raz kolejny definiuje rodzinę jako “podstawową komórkę społeczną”. Przez dziesiątki lat tego wyświechtanego zwrotu używali udzielający ślubów kierownicy urzędów stanu cywilnego i księża w kościołach, nauczyciele w szkołach i politycy. Już właściwie nikt się zastanawia, o co chodzi z tą komórką i czy rzeczywiście jest tak ważna i podstawowa.

Aktualizacja: 10.05.2008 00:04 Publikacja: 09.05.2008 20:45

Wymownej odpowiedzi na to pytanie udziela raport hiszpańskiego Instytutu Polityki Rodzinnej, który zaprezentuje w sobotę “Rzeczpospolita” . Wynika z niego, że w Europie ludności przybywa powoli, a i to jedynie dzięki imigracji. 25 lat temu na naszym kontynencie rodziło się ponad 6 milionów dzieci rocznie, obecnie - o milion mniej. Populacja Europejczyków już od dawna się nie odtwarza i jeśli ta tendencja się utrzyma, to skutki społeczne będą dramatyczne (od załamania systemów emerytalnych poczynając).

Co się stało z Europą? Mówiąc językiem urzędowym: instytucja rodziny przestała prawidłowo działać. Liczba zawieranych małżeństw dramatycznie spadła - o jedną czwartą od roku 1980. Średnio co 30 sekund w Europie dochodzi do rozwodu. Co 27 sekund dokonywana jest aborcja.

Można by teraz zacząć ubolewać, że polityka prorodzinna jest za słaba, że ulgi podatkowe dla rodzin są za małe, a becikowe za niskie. Ktoś może dodać, że mężowie pracują za długo, a i żony zamiast zajmować się domem, robią karierę.

To wszystko prawda - tyle że problem tkwi głębiej. W głowach i sercach Europejczyków. W zaniku reguł, które przez wieki porządkowały życie społeczne. Państwo, przejmujące powoli kolejne zadania rodziny, osłabiło więzi kiedyś ją spajające, zwalniając nas z obowiązku wychowania dzieci czy zapewnienia bytu rodzicom.

Rozdymając do absurdu znaczenie słów “równość” i “tolerancja”, zamiast o rodzinie zaczęliśmy mówić o “alternatywnych gospodarstwach domowych” - o singlach, DINKSach (Double Income No Kids - podwójne zarobki, brak dzieci), związkach homoseksualnych…

Jeśli tak dalej pójdzie, to słowo “rodzina” będzie nam się kojarzyć wyłącznie z rodziną Soprano.

Wymownej odpowiedzi na to pytanie udziela raport hiszpańskiego Instytutu Polityki Rodzinnej, który zaprezentuje w sobotę “Rzeczpospolita” . Wynika z niego, że w Europie ludności przybywa powoli, a i to jedynie dzięki imigracji. 25 lat temu na naszym kontynencie rodziło się ponad 6 milionów dzieci rocznie, obecnie - o milion mniej. Populacja Europejczyków już od dawna się nie odtwarza i jeśli ta tendencja się utrzyma, to skutki społeczne będą dramatyczne (od załamania systemów emerytalnych poczynając).

Komentarze
Michał Szułdrzyński: Krajobraz po śmierci papieża Franciszka. Podzielony Kościół, świat w kryzysie
Komentarze
Tomasz Krzyżak: W sprawie aborcji przestańmy używać eufemizmów
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Karol Nawrocki w Kanale Zero. Dlaczego kandydat PiS niewiele zyskał
Komentarze
Joanna Ćwiek-Świdecka: Zachowanie Grzegorza Brauna w Oleśnicy jest niewytłumaczalne
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Tusk zrywa z naiwnością liberałów. To realizm, a nie populizm