List, jaki wysłał poseł Władysław Teofil Bartoszewski do Donalda Tuska, jest świetnym przykładem na to, co się dzieje w obozie opozycji. Pozornie to kampanijny michałek, wyborcza ciekawostka dla koneserów polskiej polityki. Ale jeśli uświadomimy sobie kilka rzeczy, sprawy zaczynają wyglądać nieco inaczej.
Po pierwsze, Bartoszewski nie jest szeregowym posłem PSL. Jest dla Władysława Kosiniaka-Kamysza cenny z kilku powodów. Podkreśla ciągłość PSL z okresu międzywojennego i dziś, jako że działaczem tej partii był jego ojciec, postać o wielkim autorytecie nie tylko po stronie opozycji. Bartoszewski senior, więzień Auschwitz, powstaniec warszawski, więziony przez UB, jest jedną z barwniejszych postaci polskiej historii XX w. Jego syn startował z Warszawy i po raz pierwszy od dawna zdobył tam mandat dla PSL. Jest więc też cennym elementem planu transformacji stronnictwa z partii wiejskiej na umiarkowanie konserwatywną ludową chadecję.