Tak, PiS zrobiłby tym samym prezent Szymonowi Hołowni, dla którego trzy lata pozostające do kolejnych wyborów są wyzwaniem. A dobry wynik ruchu Hołowni musiałby się odbić na fatalnym wyniku Platformy Obywatelskiej. Takie rozbicie opozycji byłoby zaś dla Jarosława Kaczyńskiego doskonałą wiadomością.
Opozycja jest dziś najsłabsza od pięciu lat, od kiedy PiS doszedł do władzy. Ruch Szymona Hołowni skutecznie konsumuje Platformę, która znalazła się w potężnym impasie. Lewica zajmuje się wyłącznie sobą – w tej chwili łączeniem SLD z Wiosną. PSL szuka dla siebie miejsca, po tym jak Władysław Kosiniak-Kamysz został znokautowany w wyborach prezydenckich. Ale największa bieda panuje w tej chwili w PO. Kierownictwo partii wygląda na pogubione. Borys Budka, który z dużym kredytem zaufania przejął stery w Platformie podczas zeszłorocznych wyborów, ma teraz kłopot, po tym jak wpierw pandemia, a później podwójna kampania prezydencka wywróciły polityczny stolik. W nowej sytuacji nie bardzo się odnajduje.
Wybory prezydenckie mocno wywindowały pozycję Rafała Trzaskowskiego, który wyrósł na jednego z liderów opozycji. Ale losy ruchu, który miał powołać na początku września, przyćmiła awaria oczyszczalni ścieków. Prezydentura w stolicy to praca na więcej niż jeden etat. Zdarzające się co jakiś czas katastrofy – jak choćby ta w Czajce – choć nie są bezpośrednio winą prezydenta miasta, to jednak go absorbują. Trzaskowski, pisząc na Facebooku, że przekłada powstanie ruchu ze względu na kryzys w Czajce, przyznał nie wprost, że łączenie prezydentury stolicy ze stanięciem na czele społecznego ruchu będzie trudne.
Zakładając, że Trzaskowskiemu nawet udałoby się stworzyć Nową Solidarność, nie rozwiązuje to problemów, z jakimi boryka się dziś PO. W partii brak liderów i pomysłów. Ruch społeczny nie odnowi zaufania do Platformy, bo politykę w naszym ustroju uprawia się w Sejmie, poprzez partie. Zaskakująco jałowo brzmią rady Donalda Tuska z niedawnego wywiadu dla „Polityki", które sprowadzają się do wezwania, by atakować PiS. PO atakuje PiS zaciekle od pięciu lat i jak dotąd nie przyniosło to zbytniego efektu. Wszystko to dobre wieści dla Jarosława Kaczyńskiego, który wie, że PiS dziś przegrać może jedynie ze sobą, z własną pazernością, nepotyzmem, nieuczciwością.