Od początku roku rubel umocnił się do dolara o jedną trzecią. Zwyżkują też, do niedawna uważane za niewiele warte, akcje rosyjskich koncernów. Po największych giełdach świata rozchodzi się wiadomość, że Donald Trump mógłby znieść sankcje nałożone przez Amerykę na Rosję w zamian za zgodę Władimira Putina na zawieszenie broni bez żadnych warunków wstępnych. Prezydent USA zapowiedział, że będzie rozmawiał we wtorek przez telefon z rosyjskim dyktatorem. Zachwalał także postęp negocjacji z Rosjanami.
Donald Trump chce od Putina zawieszenia broni bez warunków wstępnych. Daje Kremlowi wolną rękę
Emmanuel Macron, Keir Starmer, Friedrich Merz i właściwie wszyscy przywódcy wolnej Europy ostrzegają przed scenariuszem, który zdaje się rodzić w głowie Trumpa. Wskazują, że jeśli w dłuższej perspektywie zostaną spełnione warunki, jakie stawia Putin, w tym demilitaryzacja Ukrainy i jej neutralność, niewiele przetrwa z suwerennego ukraińskiego państwa. Sytuacja staje się na tyle groźna, że Macron posunął się do stwierdzenia, iż europejska misja pokojowa mogłaby się znaleźć w Ukrainie nawet bez zgody Moskwy.
Czytaj więcej
Narastają obawy, że Trump będzie chciał zmusić Ukrainę do kapitulacji. Ale mu się nie uda.
Ale w Białym Domu nikt tych ostrzeżeń nie słucha. Trump chce jednego: szybkiego porozumienia z Putinem, które potwierdziłoby jego wyjątkową rolę jako „jedynej osoby zdolnej przywrócić pokój” – jak sam powtarza. Zdajemy się więc kierować ku scenariuszowi koreańskiemu, gdzie w 1953 roku również po trzech latach brutalnej wojny doszło do zawieszenia broni bez żadnych gwarancji bezpieczeństwa.
Rozejm ten trwa do dziś, a Seul nie padł ofiarą komunistycznej dyktatury dlatego, że z jednej strony Korea Południowa uzbroiła się po zęby, a z drugiej od 72 lat może liczyć na odsiecz Amerykanów. Ukraińcy znajdują się jednak w zupełnie innej sytuacji. Uprawnione są obawy, że jeśli Ukraina zachowa swoją blisko milionową armię, to stanie się tak wbrew naciskom Waszyngtonu, a nie dzięki jego wsparciu. Wiele wskazuje także na to, że Amerykanie nie będą chcieli w wymierny sposób pomagać swoim dotychczasowym sojusznikom w Kijowie. Trump odmawia przecież nawet zapewnienia zaplecza dla misji pokojowej, którą planują Europejczycy.