Andrzej Łomanowski: Radosław Sikorski w kłótni z Muskiem i Rubio uzyskał bardzo ważną rzecz dla Ukrainy

Radosław Sikorski przegrał kłótnię z Elonem Muskiem i Marco Rubio? A cóż to za nonsens! Szef polskiego MSZ kosztem własnego ego wyciągnął od Amerykanów zobowiązanie kluczowe dla Ukrainy w przeddzień rozmów w Dżuddzie.

Publikacja: 10.03.2025 20:12

Radosław Sikorski

Radosław Sikorski

Foto: PAP/Wiktor Dąbkowski

Na początek dwa zastrzeżenia. Osobiście nigdy nie lubiłem ministra Radosława Sikorskiego, ani gdy robił karierę w rządach Jana Olszewskiego i Jerzego Buzka, ani PiS-u czy PO. Ale nie o antypatie czy sympatie tu chodzi, lecz o elementarną analizę zdarzeń.

Drugie zastrzeżenie: obu amerykańskich urzędników, Elona Muska i Marco Rubio, mam ochotę nazywać po prostu cymbałami, lecz bardzo się tego będę wystrzegał ze względu na zasady redakcyjne. Co jednak może okazać się zbyt trudne, za co z góry przepraszam – i czytelników, i redakcję. Minister Sikorski nie jest z mojej bajki, ale jest on członkiem polskiego rządu i reprezentantem mojego kraju.

Radosław Sikorski kontra Elon Musk: Poczucie godności osobistej wymienione na zwycięstwo dyplomatyczne

A teraz do rzeczy. Co takiego zdobył minister Sikorski za cenę poświęcenia swego ego? Ano stwierdzenie dwóch, tych, no, amerykańskich urzędników, że nie będą odłączali ukraińskiej armii od sieci Starlink należącej do jednego z tych urzędników, czyli Elona Muska.

Czytaj więcej

Jędrzej Bielecki: Radosław Sikorski starcie z Elonem Muskiem musiał przegrać

We wtorek zaś zaczną się w Arabii Saudyjskiej rozmowy amerykańsko-ukraińskie, na których przedstawiciele Waszyngtonu będą próbowali wyszantażować od Ukraińców przyzwolenie na złupienie ich zasobów metali ziem rzadkich. Ale też zgodę na jakieś, nieznane jeszcze, ustępstwa wobec Władimira Putina, przede wszystkim terytorialne.

I tuż przed tym spotkaniem dwóch amerykańskich urzędników (cennych dlatego, że uznawani są za bliskich swojemu prezydentowi) publicznie rezygnuje z najważniejszego chyba instrumentu szantażu – odłączenia ukraińskiej armii od łączności satelitarnej. Gra toczy się o dni, w których będą trwały rozmowy. Później możliwe są inne rozwiązania, ale o tym za chwilę.

Nie ma takiego ego, którego nie można by poświęcić w walce o ten czas. Choć oczywiście, tak po ludzku, współczuję ministrowi Sikorskiemu tego, co musiał (pewnie z zaciśniętymi zębami) przeczytać o sobie. Ale jednak rezultat przyćmiewa wszystko.

Czytaj więcej

Sikorski kontra Rubio i Musk. Zachowanie PiS to jeszcze głupota, czy już zdrada?

Przy tym możliwe, że obaj, ci, no, urzędnicy (amerykańscy, oczywiście) nawet nie wiedzieli, co czynią. Niewykluczone, że z kolei ich ego (a przynajmniej jednego z nich, tego wyższego) napędzane jest ketaminą. Takie wrażenie odnieśli widzowie inauguracji Donalda Trumpa i zachowania na niej właśnie tego wyższego.

Starlink na Ukrainie mamy czym zastąpić. Ale nie w tym problem

Tu dochodzimy do kolejnej kwestii. Twierdzenie Elona Muska, że bez dostępu do jego Starlinku ukraińska armia skazana jest na klęskę, jest kosmiczną bzdurą – i to bez przenośni. Co najmniej trzy duże i znane firmy mogą go zastąpić. I nie będą przy tym prosiły o wyrażanie wdzięczności.

Po prostu będą musiały wymienić terminale łączności na froncie. Tyle że na to potrzeba czasu i determinacji, przede wszystkim naszej. Pierwszy problem jest techniczny. Podczas przechodzenia ze Starlinka na, dajmy na to, Iridium (a może Eutelsat) może dojść do różnych zawirowań, utraty niektórych pozycji etc. Ale to wszystko.

Wyższy z – nazwijmy to – rozmówców Radosława Sikorskiego może cały czas zaśmiecać życie publiczne tylko dlatego, że Europa nie jest w stanie rozwiązać drugiego problemu, tym razem politycznego. Zjednoczyć się, podjąć decyzje i zacząć działać. Na przykład, by usunąć Starlink, jego właściciela i jego bełkot poza zasięg naszego słuchu.

Na początek dwa zastrzeżenia. Osobiście nigdy nie lubiłem ministra Radosława Sikorskiego, ani gdy robił karierę w rządach Jana Olszewskiego i Jerzego Buzka, ani PiS-u czy PO. Ale nie o antypatie czy sympatie tu chodzi, lecz o elementarną analizę zdarzeń.

Drugie zastrzeżenie: obu amerykańskich urzędników, Elona Muska i Marco Rubio, mam ochotę nazywać po prostu cymbałami, lecz bardzo się tego będę wystrzegał ze względu na zasady redakcyjne. Co jednak może okazać się zbyt trudne, za co z góry przepraszam – i czytelników, i redakcję. Minister Sikorski nie jest z mojej bajki, ale jest on członkiem polskiego rządu i reprezentantem mojego kraju.

Pozostało jeszcze 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Radosław Sikorski starcie z Elonem Muskiem musiał przegrać
Komentarze
Bogusław Chrabota: Krwawy rewanż w Syrii
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Bomba atomowa. Skoro Niemcy, to i Polska
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Czy przyszłego premiera wybierze Polsce Konfederacja?
Materiał Promocyjny
Sześćdziesiąt lat silników zaburtowych Suzuki
Komentarze
Rusłan Szoszyn: Jaką cenę zapłacimy za reset USA z Rosją? Władimir Putin gra nie tylko o Ukrainę