Artur Bartkiewicz: Orędzie Donalda Trumpa. Ważny wniosek dla Polaków

Dla Donalda Trumpa wojna, która toczy się w Ukrainie, jest mniej ważna od walki z tzw. ideologią woke w szkołach i od tego, by mężczyźni nie rywalizowali w sporcie z kobietami. Warto, żebyśmy to zrozumieli, gdy myślimy o naszym bezpieczeństwie.

Publikacja: 05.03.2025 06:46

Donald Trump

Donald Trump

Foto: REUTERS/Evelyn Hockstein

Powiedzieć, że polityka zagraniczna nie była priorytetem w czasie orędzia o stanie państwa Donalda Trumpa, to nic nie powiedzieć. W czasie najdłuższego we współczesnej historii dorocznego wystąpienia prezydenta USA przed Kongresem (trwało ponad półtorej godziny) Trump poświęcił temu tematowi ostatnią część przemówienia. I nawet tu wojna Rosji z Ukrainą nie była najważniejsza.

Czytaj więcej

Donald Trump w orędziu o stanie państwa mówił m.in. o Ukrainie. „Otrzymałem list od Zełenskiego”

Grenlandia i Kanał Panamski dla Donalda Trumpa są ważniejsze niż Ukraina

Zanim Trump wspomniał o Ukrainie, mówił o Kanale Panamskim i o tym, że zbudowali go Amerykanie, a teraz go odzyskują. Mówił o Grenlandii, którą zaprosił do tego, by stała się częścią Stanów Zjednoczonych – przy okazji przesądzając, że prędzej czy później, „tak lub inaczej” się tak stanie (tak, mowa o części terytorium Danii, sojusznika USA z NATO). Mówił też o ujęciu terrorysty, który przeprowadził zamach na lotnisku w Kabulu w 2021 roku, w czasie chaotycznej ewakuacji Amerykanów i ich afgańskich współpracowników z tego kraju po przejęciu władzy przez talibów. Mówił o Bliskim Wschodzie, gdzie zamierza zaprowadzać nowe porządki. I dopiero potem wspomniał o Ukrainie.

Imperialna wojna Władimira Putina zajmuje dalekie miejsce na liście priorytetów Trumpa

Donald Trump o wojnie w Ukrainie: Ubolewania nad ofiarami z Ukrainy. I z Rosji

Zrobił to w charakterystyczny dla siebie sposób. Rosjanie w tej wypowiedzi pojawili się na równi z Ukraińcami jako ofiary tej wojny. – Miliony Ukraińców i Rosjan bezsensownie zginęły i zostały ranne w tym potwornym konflikcie – mówił, choć my nad Wisłą doskonale wiemy, że ci ginący Rosjanie to niemal wyłącznie żołnierze armii najeźdźczej, a ubolewanie nad ofiarami w jej szeregach to jak ronienie łez nad losem żołnierzy Wehrmachtu, którzy zginęli w czasie kampanii wrześniowej. Po raz kolejny Trump zawyżył też amerykańską pomoc dla Ukrainy (mówił o 350 mld dol., w rzeczywistości Kongres autoryzował przeznaczenie na pomoc dla Ukrainy 175–180 mld dol.) i zaniżył europejskie wsparcie dla walczącego z Rosjanami kraju. Na koniec podkreślił, że Wołodymyr Zełenski napisał mu list, w którym dziękuje za pomoc, deklaruje gotowość do rozmów i podpisanie umowy surowcowej. – Jednocześnie mieliśmy poważne rozmowy z Rosją. Otrzymałem mocny sygnał, że są oni gotowi na pokój. Ale by było pięknie – dodał. I tyle. 

Wniosek dla Europy: O swoje bezpieczeństwo musimy zadbać sami

Co z tego dla nas wynika? W zasadzie potwierdza się to, co po pierwszych 33 dniach tej prezydentury wiemy. Imperialna wojna Władimira Putina zajmuje dalekie miejsce na liście priorytetów Trumpa. I nie jest przez niego postrzegana jako sprawa fundamentalna, konflikt, od którego losów zależeć może architektura bezpieczeństwa europejskiego w najbliższych dekadach. To raczej sprawa do załatwienia, najlepiej szybko, bo to rzecz kosztowna, a Trump nie lubi wydawać pieniędzy, które nie przynoszą policzalnych zysków. W wypowiedzi Trumpa nie było nic ani o sprawiedliwym pokoju, ani o integralności terytorialnej Ukrainy, ani o konsekwencjach wobec agresora. Ba, agresor nie został nawet wskazany. Ważniejsze od tego było podkreślenie, ze Zełenski podziękował w liście i zadeklarował chęć podpisania korzystnej dla USA umowy.

Po raz kolejny otrzymaliśmy sygnał, że Europa musi sama wziąć odpowiedzialność za swoje bezpieczeństwo. Obyśmy to wszyscy zrozumieli. I oby nie było na to za późno.

Powiedzieć, że polityka zagraniczna nie była priorytetem w czasie orędzia o stanie państwa Donalda Trumpa, to nic nie powiedzieć. W czasie najdłuższego we współczesnej historii dorocznego wystąpienia prezydenta USA przed Kongresem (trwało ponad półtorej godziny) Trump poświęcił temu tematowi ostatnią część przemówienia. I nawet tu wojna Rosji z Ukrainą nie była najważniejsza.

Grenlandia i Kanał Panamski dla Donalda Trumpa są ważniejsze niż Ukraina

Pozostało jeszcze 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Czy Amerykę Donalda Trumpa nadal możemy nazywać sojusznikiem?
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Ursula von der Leyen przedstawiła plan uzbrojenia Europy. Czy wystarczający?
Komentarze
Jerzy Surdykowski: Pożegnanie z Ameryką
Komentarze
Estera Flieger: Czarnek, nazywając Zełenskiego głupkiem, mówi Trumpem. A coś od siebie?
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Polska prawica po deklaracji Zełenskiego – czy można się jeszcze bardziej skompromitować
Materiał Promocyjny
Zrozumieć elektromobilność, czyli nie „czy” tylko „jak”