Artur Bartkiewicz: Dlaczego PiS będzie stał murem za księdzem Michałem O.?

Jarosław Kaczyński na kongresie PiS w Przysusze postawił sprawę jasno: PiS ma się nie kajać, nie przepraszać za nic, nie przyznawać do żadnych błędów. I w sprawie ks. Michała O. oraz środków z Funduszu Sprawiedliwości jego partia stosuje właśnie taką taktykę.

Publikacja: 28.10.2024 14:55

Ksiądz Michał O.

Ksiądz Michał O.

Foto: PAP, Radek Pietruszka

Nie ma znaczenia, czy – jak pisze dziś „Gazeta Wyborcza” – ksiądz Michał O. miliony z Funduszu Sprawiedliwości traktował dość swobodnie, płacąc nimi za wizyty w restauracjach i hotelach, wypłacając setki tysięcy złotych z bankomatu, dokonując przelewów na konta rodziców czy nawet kupując skarpetki, którymi handlował internetowy sklep jego fundacji. Aby nie przepraszać za nic, trzeba przyjąć aksjomat o niewinności jego, zatrzymanych urzędniczek Ministerstwa Sprawiedliwości, a także – rzecz jasna – ich politycznych przełożonych z Marcinem Romanowskim na czele.

Fundusz Sprawiedliwości i 3,5 mln zł wydane przez księdza Michała O. na skarpetki. Dlaczego PiS będzie to ignorował?

Dlatego Mateusz Morawiecki z Danielem Obajtkiem byli gotowi na wyścigi wpłacać kaucję za księdza. Dlatego też Michał Rachoń, dziennikarz zaangażowany w działanie na rzecz PiS bardziej niż niejeden działacz tej partii, wpłacił kaucje za wspomniane urzędniczki, dlatego też ks. Michał O. traktowany jest przez środowisko PiS jak męczennik. Wprawdzie w świetle wydania ponad 3,5 mln zł na skarpetki, gdy ksiądz miał za pieniądze te budować ośrodek dla ofiar przestępstw, wydaje się to nieco groteskowe, ale z pewnością nie dla wszystkich.

Czytaj więcej

Pożyczki dla rodziców i handel skarpetkami. Na co wydawał pieniądze ksiądz Michał Olszewski

W całej sprawie chodzi bowiem o to, aby bronić się przez atak i uniknąć groźby demobilizacji swojego elektoratu w sytuacji, gdyby ten uwierzył, że Prawo i Sprawiedliwość nie było wcale tak prawe i sprawiedliwe, jak lubi się przestawiać. W obliczu polaryzacji, która rządzi dziś polską polityką, jest to cel nadrzędny. Gdyby PiS zaczął robić rachunek sumienia, miałby znacznie większe szanse na zniechęcenie do siebie swoich wyborców, rozczarowując ich przyznaniem się do nadużyć, niż na to, że przekona do „nowego, lepszego PiS” jakichś wyborców drugiej strony. Ci ostatni bowiem partii Jarosława Kaczyńskiego i tak nie uwierzą, więc najważniejsze jest, by ci pierwsi w PiS nie przestali wierzyć. Wtedy bowiem, w wojnie na polityczne wyczerpanie, jest szansa na to, że karny elektorat w pewnym momencie znów da przewagę PiS, gdyż w układzie rząd–opozycja to rząd ma znacznie większy potencjał rozczarowywania swojej bazy wyborczej, zwłaszcza jeśli jest to rząd koalicyjny, w którym żadna z partii nie jest w stanie zrealizować swoich obietnic do końca.

Z perspektywy jakości demokracji pudrowanie nieprawidłowości i brak wewnętrznych rozliczeń są wiadomością fatalną

PiS złapany za rękę będzie krzyczał, że to nie jego ręka

Z tej perspektywy strategia Kaczyńskiego nakreślona w Przysusze – ani kroku wstecz – jest zrozumiała. PiS w swojej retoryce delegitymizuje całą administrację Donalda Tuska, uważa prokuratora krajowego Dariusza Korneluka za uzurpatora, więc niezależnie od tego, jak poważne dowody przedstawi druga strona w śledztwach dotyczących osób z kręgu PiS, partia Jarosława Kaczyńskiego może krzyczeć o prześladowaniach, procesach politycznych i nawet złapana za rękę na gorącym uczynku będzie mówić, że to nie jej ręka. Jeśli zachowa w tej narracji spójność, to jest w stanie uniknąć strat w swojej bazie wyborczej, co – długofalowo – daje jej perspektywę powrotu do władzy. Jest to tym łatwiejsze, że PiS dysponuje siecią przyjaznych sobie mediów, na czele z TV Republika, które taką narrację chętnie powielą.

Oczywiście z perspektywy jakości demokracji pudrowanie nieprawidłowości w ten sposób i brak wewnętrznych rozliczeń są wiadomością fatalną. Ale kto jeszcze się łudzi, że o jakość demokracji tu chodzi?

Nie ma znaczenia, czy – jak pisze dziś „Gazeta Wyborcza” – ksiądz Michał O. miliony z Funduszu Sprawiedliwości traktował dość swobodnie, płacąc nimi za wizyty w restauracjach i hotelach, wypłacając setki tysięcy złotych z bankomatu, dokonując przelewów na konta rodziców czy nawet kupując skarpetki, którymi handlował internetowy sklep jego fundacji. Aby nie przepraszać za nic, trzeba przyjąć aksjomat o niewinności jego, zatrzymanych urzędniczek Ministerstwa Sprawiedliwości, a także – rzecz jasna – ich politycznych przełożonych z Marcinem Romanowskim na czele.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarze
Bogusław Chrabota: Prezydencja w UE szansą dla Polski
Materiał Promocyjny
Telewizor w inteligentnym, bezpiecznym domu
Komentarze
Lewica razem czy osobno? To bez znaczenia
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Trzaskowski czy Sikorski? Nawrocki czy Czarnek? Czego nie wiemy pół roku przed wyborami
Komentarze
Estera Flieger: „800+” musi zostać. A Balcerowicz na szczęście już się nie liczy
Komentarze
Bogusław Chrabota: Macierewicz obnażony, czyli dylemat Kaczyńskiego