Tomasz Krzyżak: Wokół religii w szkołach rozpęta się wojna

Religia w szkołach staje się zarzewiem kolejnego konfliktu, konfliktu, który w istocie potrzebny jest do życia tylko jednej formacji politycznej.

Publikacja: 02.10.2024 17:31

Minister edukacji Barbara Nowacka

Minister edukacji Barbara Nowacka

Foto: PAP/Tomasz Wojtasik

Od września 2025 roku w szkołach będzie tylko jedna godzina religii tygodniowo. Teraz są dwie. Na dodatek lekcje religii będą odbywały się na pierwszej lub ostatniej godzinie lekcyjnej – przed rozpoczęciem obowiązkowych zajęć lub po ich zakończeniu. Dziś dyrektorzy szkół mają przy układaniu planów dowolność. Zmiany wynikają z projektu rozporządzenia Ministerstwa Edukacji Narodowej, który właśnie trafił do konsultacji.

Zmian zresztą jest więcej. W połowie lipca minister Barbara Nowacka zarządziła, że w przypadku małej liczby chętnych do nauki religii dyrektor szkoły może zdecydować o tym, by odbywały się one w grupach międzyklasowych lub międzyoddziałowych. Oznacza to, że np. dzieci z klas czwartych będą mogły uczyć się z kolegami z klas szóstych. 

Zmiany dotyczące religii w szkołach: Ustawa o systemie oświaty wymaga porozumienia z Kościołami

Przeciwko tym zmianom protestują nauczyciele religii, Kościoły i związki wyznaniowe (nie tylko Kościół rzymskokatolicki, ale także prawosławni czy protestanci). Katecheci boją się utraty pracy, ale wskazują też na szkodliwość proponowanych rozwiązań. Biskupi wskazują na rolę, jaką religia pełni w wychowaniu dzieci i młodzieży. Hierarchowie – wspierani przez prawników – zauważają jednak, że resort edukacji zmienia zasady nauczania z pogwałceniem prawa bez niezbędnego porozumienia z Kościołami i związkami wyznaniowymi.

Czytaj więcej

Jedna lekcja religii w szkołach, dwie w przedszkolach i grupy międzyszkolne. Jest projekt zmian

Porozumienia w tym względzie wymaga ustawa o systemie oświaty. Od czasu wejścia w życie tej ustawy (początek lat 90.) wszystkie kolejne rządy – także lewicowe – stały na stanowisku, że porozumienie oznacza osiągnięcie jakiejś zgody między zainteresowanymi stronami. W tym wypadku między resortem edukacji, który do zmian prze, oraz Kościołami, które ich nie chcą. Wydaje się zatem, że porozumienie oznaczać winno wzajemny dialog, wymianę argumentów, na końcu zaś osiągnięcie pewnego konsensusu. Z całą pewnością nie zadowoli on wszystkich, ale będzie można mówić o porozumieniu.

Religia w szkole może stać się przyczynkiem kolejnego konfliktu w ramach koalicji rządzącej

Obecne kierownictwo resortu edukacji stoi na odmiennym stanowisku. Uważa, że o porozumieniu można mówić wówczas, gdy drugą stronę poinformuje się o planowanych zmianach. Koniec. W momencie gdy Kościoły i związki wyznaniowe głośno mówią, że są gotowe do podjęcia rozmów z ministerstwem i chcą rozmawiać, resort tematu nie podejmuje. Podnosi argument – którego nikt nie kwestionuje – że to ono ustala zasady nauczania w szkołach i żaden Kościół niczego narzucał nie będzie. Kropka.

Takie działanie można odczytywać jako dyktat. Będzie tak, jak my chcemy, a zdanie innych zupełnie nas nie obchodzi. Trzeba zauważyć, że zarówno minister Barbara Nowacka, jak i wiceminister Katarzyna Lubnauer są w swoich działaniach bardzo konsekwentne i skuteczne. Obie nie od dziś lansują ideę świeckiego państwa i konieczność wyprowadzenia religii ze szkół. I ten plan realizują. Nie oglądając się na innych. Nie wsłuchując się w zdania odrębne.

Czytaj więcej

Krzyżak: Po co minister Nowacka wywołała wojnę o religię?

Nietrudno się domyślać, że wokół religii rozpęta się wojna. Tak jak rozpętały ją już inne tematy dotyczące światopoglądu. Nietrudno bowiem zauważyć, że pod pretekstem ułatwienia życia dzieciom i młodzieży idzie de facto o całkowite wyrugowanie religii ze szkół. Paradoksalnie temat ten może stać się przyczynkiem kolejnego konfliktu w ramach koalicji rządzącej. O ile Lewica dąży do wyrzucenia religii z placówek oświatowych, o tyle PSL wprost mówi, że nigdy się na to nie zgodzi i akcentuje, że w dyskusji idzie bardziej o jakość nauczania i treści przekazywane na lekcjach. Tu widzi przestrzeń do dyskusji, a takową debatę Kościoły i związki wyznaniowe podejmować chcą. Resort edukacji rozmawiać nie chce. A to prowadzi do jeszcze większej polaryzacji społecznej. Religia ma się zatem stać zarzewiem kolejnego konfliktu, konfliktu, który w istocie potrzebny jest do życia tylko jednej formacji politycznej.

Od września 2025 roku w szkołach będzie tylko jedna godzina religii tygodniowo. Teraz są dwie. Na dodatek lekcje religii będą odbywały się na pierwszej lub ostatniej godzinie lekcyjnej – przed rozpoczęciem obowiązkowych zajęć lub po ich zakończeniu. Dziś dyrektorzy szkół mają przy układaniu planów dowolność. Zmiany wynikają z projektu rozporządzenia Ministerstwa Edukacji Narodowej, który właśnie trafił do konsultacji.

Zmian zresztą jest więcej. W połowie lipca minister Barbara Nowacka zarządziła, że w przypadku małej liczby chętnych do nauki religii dyrektor szkoły może zdecydować o tym, by odbywały się one w grupach międzyklasowych lub międzyoddziałowych. Oznacza to, że np. dzieci z klas czwartych będą mogły uczyć się z kolegami z klas szóstych. 

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Izrael przed epokową decyzją. Jak bardzo może ukarać Iran?
Materiał Promocyjny
Sieci, czyli wąskie gardło transformacji energetycznej
Komentarze
Estera Flieger: Dobry car i złe alkotubki. Kiedy Donald Tusk padnie ofiarą własnego sukcesu?
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Czesław, załatw sprawę alkotubek, czyli populizm Donalda Tuska
Komentarze
Anna Słojewska: Jak przekonać USA, by Izrael nie odciągnął ich uwagi od Ukrainy
Komentarze
Dąbrowska: Gdzie jest prezydent Polski, czyli tęsknota za Angelą Merkel