Artur Bartkiewicz: Czesław, załatw sprawę alkotubek, czyli populizm Donalda Tuska

Jeśli dziś minister rolnictwa Czesław Siekierski wychodzi z posiedzenia rządu, by załatwić sprawę tzw. alkotubek, to być może jutro minister infrastruktury prosto z KPRM zostanie skierowany do odmalowania pasów na przejściu ulicznym przed szkołą?

Publikacja: 02.10.2024 09:45

Donald Tusk i Czesław Siekierski

Donald Tusk i Czesław Siekierski

Foto: PAP/Paweł Supernak

Premier Donald Tusk, któremu na dobre wyszło osobiste kierowanie walką z powodzią na transmitowanych przez telewizje posiedzeniach sztabów kryzysowych (vide ranking zaufania, który Tusk – po raz pierwszy od lat – otwiera), najwyraźniej dobrze odnajduje się w tym modelu zarządzania, więc postanowił iść za ciosem.

„Czesław, rozstrzygnij sprawę”, czyli strzelanie do wróbla z armaty

Kiedy na horyzoncie pojawił się budzący słuszne oburzenie pomysł serwowania alkoholu w saszetkach przypominających te, w których sprzedaje się mus owocowy dla dzieci, premier znów wziął sprawy w swoje ręce. Kto wie, być może nawet się wściekł, ale na pewno powtórzył manewr z posiedzenia powodziowego sztabu kryzysowego. Tam – po wpisie internautki na Instagramie – postawił zadania wojewodzie i prezydentowi miasta. Teraz – w Warszawie, na posiedzeniu rządu, okazał sprawczość, wysyłając ministra rolnictwa Czesława Siekierskiego do resortu, by „rozstrzygnął sprawę”. I Czesław posłusznie wstał i pojechał walczyć z alkotubkami. Skutecznie – wieczorem pojawiła się informacja, że spółka stojąca za pomysłem kuszenia alkoholem w kolorowych saszetkach jednak zmieniła zdanie.

Zanim jednak przyklaśniemy dobremu premierowi i jego posłusznym bojarom… to znaczy, pardon, ministrom, wypada się zastanowić, czy aby nie mieliśmy tu do czynienia ze strzelaniem z armaty, a być może nawet z całej baterii armat, do wróbla.

Czytaj więcej

Alkohol w tubkach kusi kolorami

Nie bagatelizując problemu, jakim mogłyby być owe alkotubki, można jednak odnieść wrażenie, że nawet na tym alkoholowym odcinku są problemy nieco wyższego rzędu, natury systemowej, które zasługiwałyby na uwagę miłościwie nam panujących w pierwszej kolejności. Albowiem w kraju, w którym słowo „małpka” dopiero przy drugim skojarzeniu przywodzi na myśl zwierzę; gdzie stacje benzynowe wielu osobom kojarzą się z tankowaniem, ale bynajmniej nie benzyny; gdzie wreszcie wielu kierowców uważa, że moment, gdy nie sposób utrzymać się na nogach jest właśnie tą chwilą, gdy logicznym rozwiązaniem jest siadanie za kółkiem – alkotubki wydają się co najwyżej logiczną konsekwencją wcześniejszych zaniedbań. Więc jeśli już Tusk – z pozycji premiera – chciał tupnąć nogą, a Czesław Siekierski – z pozycji ministra – miał ochotę strzelić obcasami, to dobrze by było, gdyby dotyczyło to kwestii mniej jednostkowych. Angażowanie bowiem całego autorytetu państwa do walki z producentem musów dla dzieci, którego poniosła nieco fantazja, jest w gruncie rzeczy rozmienianiem owego autorytetu na drobne. Czy jutro minister zdrowia będzie interweniować w sprawie ceny tego czy innego leku w osiedlowej aptece, a minister infrastruktury będzie odmalowywał pasy na przejściu ulicznym przed szkołą?

Zadaniem premiera dużego państwa w sercu Europy nie jest osobiste załatwianie każdego drobnego problemu

Czesław wracaj, mamy tu państwo do rządzenia

Oczywiście Donald Tusk wie, co robi – jego demonstracyjnie okazywana w sprawie alkotubek sprawczość z pewnością przyniesie mu parę sondażowych punktów. To łatwe zwycięstwo – pomysł rozpijania dzieci i młodzieży spotyka się, mówiąc eufemistycznie, z bardzo umiarkowanym zrozumieniem, więc Tusk, wydając ministrowi rolnictwa polecenie „Czesław, rozstrzygnij sprawę”, strzela w zasadzie do pustej bramki. Trudno jednak nie zauważyć, że jest to populizm w czystej postaci – zagranie pod publiczkę, któremu wszyscy przyklasną, ale które zasadniczych problemów nie rozwiąże. Zadaniem premiera dużego państwa w sercu Europy nie jest bowiem osobiste załatwianie każdego drobnego problemu, lecz organizowanie państwa tak, by owe – mniejsze lub większe – problemy się nie pojawiały. Więc niech Czesław lepiej wraca na posiedzenie rządu. Mamy tu państwo do rządzenia.

Premier Donald Tusk, któremu na dobre wyszło osobiste kierowanie walką z powodzią na transmitowanych przez telewizje posiedzeniach sztabów kryzysowych (vide ranking zaufania, który Tusk – po raz pierwszy od lat – otwiera), najwyraźniej dobrze odnajduje się w tym modelu zarządzania, więc postanowił iść za ciosem.

„Czesław, rozstrzygnij sprawę”, czyli strzelanie do wróbla z armaty

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarze
Estera Flieger: Dobry car i złe alkotubki. Kiedy Donald Tusk padnie ofiarą własnego sukcesu?
Materiał Promocyjny
Sieci, czyli wąskie gardło transformacji energetycznej
Komentarze
Anna Słojewska: Jak przekonać USA, by Izrael nie odciągnął ich uwagi od Ukrainy
Komentarze
Dąbrowska: Gdzie jest prezydent Polski, czyli tęsknota za Angelą Merkel
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Spór o prokuratora krajowego zagraża bezpieczeństwu państwa
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Ochrona zdrowia choruje. Zamykanie oddziałów w szpitalach zaszkodzi rządowi Tuska