Jędrzej Bielecki: Jak wpadliśmy w pułapkę Elona Muska

Elon Musk przeprowadził „wywiad” z Donaldem Trumpem, którym dobitnie pokazał, jak przekształca platformę X w instrument promowania nacjonalistycznego populizmu. Ale dawny Twitter jest dziś tak potężny, że prawie nikogo nie stać na to, aby się od niego odciąć.

Publikacja: 13.08.2024 12:51

Jędrzej Bielecki: Jak wpadliśmy w pułapkę Elona Muska

Foto: AFP

Wyemitowany w nocy z poniedziałku na wtorek czasu polskiego „wywiad” Elona Muska z Donaldem Trumpem momentami przypominał słusznie minione czasy komunizmu. Rozmówcy spijali sobie z dzióbków. „Utożsamiam pana z drogą do zamożności. I uważam, że Kamala to coś dokładnie odwrotnego” – kadził Trumpowi właściciel Tesli, który wcześniej nazwał kandydatkę demokratów „komunistką”.

Nie mrugnął też okiem, kiedy jego rozmówca wygłaszał największe bzdury, np. że w razie porażki Trumpa w listopadowych wyborach w USA zamelduje się 60 mln nielegalnych imigrantów albo że spowodowane ociepleniem klimatu podniesienie poziomu oceanów to coś pożądanego, bo zwiększy dostępność do... plaż. 

Ewolucja Elona Muska ku poglądom ekstremalnie prawicowym

To część szerszej ewolucji Muska ku poglądom ekstremalnie prawicowym. Dwa lata temu porównał on premiera Kanady Justina Trudeau do Hitlera. Pod koniec zeszłego roku odblokował konto na X działacza skrajnej prawicy Tommy'ego Robinsona, głównego organizatora manifestacji rasistowskich w Wielkiej Brytanii tego lata.

Czytaj więcej

Donald Trump udzieli "ważnego wywiadu" Elonowi Muskowi. Padła data

„Wojna domowa jest nieunikniona” – zawyrokował Musk, odnosząc protestów w Anglii, i nazwał brytyjskie sądy „Stasi woke”. Wcześniej został oskarżony przez władze Brazylii o udział platformy X w organizacji ataku na parlament kraju: miliarder pozostaje w bliskich kontaktach ze skrajnie prawicowym byłym prezydentem Jairem Bolsonaro. Wśród szczególnie kontrowersyjnych działań właściciela platformy zanotowano odblokowanie konta Alexa Jonesa, działacza skrajnej prawicy skazanego i zobligowanego do zapłacenia 1,5 mld dol. kary za prześladowanie rodzin 20 dzieci i sześciu nauczycieli zabitych w strzelaninie w szkole. Takie przykłady można mnożyć.

Postawa właściciela X jest tym bardziej kontrowersyjna, że gdy chodzi o jego interesy biznesowe, zachowuje zaskakującą wstrzemięźliwość wobec potężnych tego świata. W tym przywódców Turcji Recepa Erdogana czy Chin Xi Jinpinga. Ale też z powodu tych samych interesów biznesowych, mimo jego bliskich związków z Javierem Mileiem czy Benjaminem Netanjahu, był on wielokrotnie przyjmowany przez czołowych polityków liberalnych na czele z Emmanuelem Macronem.  

Czy warto pozostać dziś na X/Twitterze?

Przed emisją „wywiadu” z Trumpem komisarz UE odpowiedzialny za rynek cyfrowy Thierry Breton ostrzegł Muska, że emisja jego programu może zostać w Unii wstrzymana, jeśli nie będzie starał się moderować rozmowy, gdy Trump zacznie nawoływać do nienawiści czy dyskryminacji rasowej. Tyle że Francuz opublikował swoje ostrzeżenie na… X, uzyskując dostęp do 67 mln odbiorców. Podobnie prezydent Joe Biden ogłosił na tej samej platformie decyzję o rezygnacji z ubiegania się o drugą kadencję. 

Czytaj więcej

Alex Jones, Infowars i inne gwiazdy teorii spiskowych

Bo też pozycja X w świecie wymiany myśli tak się umocniła, że dziś niewielu stać na to, aby się od niej odciąć. W reakcji na ataki Elona Muska zrobili to wybrani deputowani Partii Pracy, ale już nie sam premier Keir Starmer.

Dylemat, jak reagować na ewolucję Muska, dobrze ilustruje przypadek Radosława Sikorskiego. Szef dyplomacji latami pracował na to, aby zbudować armię przeszło 1,2 mln śledzących. Ale też latami jego żona Anne Applebaum, nie bez racji, ostrzegała przed niebezpieczeństwem, jakie stanowi dla demokracji w Ameryce, i szerzej na Zachodzie, Donald Trump. Co teraz powinno kierować decyzją Sikorskiego o pozostaniu lub nie na X? Przynajmniej nie powinno się udawać, że z Muskiem i jego platformą wszystko jest w porządku. 

Wyemitowany w nocy z poniedziałku na wtorek czasu polskiego „wywiad” Elona Muska z Donaldem Trumpem momentami przypominał słusznie minione czasy komunizmu. Rozmówcy spijali sobie z dzióbków. „Utożsamiam pana z drogą do zamożności. I uważam, że Kamala to coś dokładnie odwrotnego” – kadził Trumpowi właściciel Tesli, który wcześniej nazwał kandydatkę demokratów „komunistką”.

Nie mrugnął też okiem, kiedy jego rozmówca wygłaszał największe bzdury, np. że w razie porażki Trumpa w listopadowych wyborach w USA zamelduje się 60 mln nielegalnych imigrantów albo że spowodowane ociepleniem klimatu podniesienie poziomu oceanów to coś pożądanego, bo zwiększy dostępność do... plaż. 

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarze
Jan Zielonka: Demokratyczny chaos niweluje przewagę Zachodu nad Rosją
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Najnowszy sondaż: PiS tuż za PO. Przełom przyniosą wybory prezydenckie
Komentarze
Katarzyna Kucharczyk: Bolesna kara za macierzyństwo
Komentarze
Estera Flieger: Spory osłabiają koalicję? Akurat w wyborach prezydenckich może przekuć je w sukces
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Dlaczego wycofanie kontrasygnaty przez Donalda Tuska nie musi być dobrą wiadomością
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Czy Polska nie wpuści Ukrainy do Unii Europejskiej z powodu Wołynia?