– To był sfałszowany, żenujący proces. Jestem całkowicie niewinnym człowiekiem. Prawdziwy wyrok zapadnie 5 listopada – powiedział Donald Trump po wyjściu w czwartek z sądu na Manhattanie. Chwilę wcześniej ława przysięgłych uznała go za winnego wszystkich 34 zarzutów związanych z fałszowaniem rachunków w czasie kampanii wyborczej w 2016 roku.
Trump mógł zareagować inaczej. Powiedzieć, że uznaje wyrok amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości, nawet jeśli uważa, że nie dyskwalifikuje go to z udziału w wyborach. Zdecydował się jednak na postawienie pod znakiem zapytania wiarygodności całego systemu rządów prawa w USA. To ma fundamentalne znaczenie.