Blisko 100 lat temu Al Capone już próbował tej sztuczki. Legendarny przywódca mafii chicagowskiej na pierwszym policyjnym zdjęciu, jakie mu zrobiono, jest nad wyraz elegancki. Marynarka, krawat, nienagannie uprasowana koszula, wyrafinowany kapelusz: wszystko miało zaświadczać, że chodzi o człowieka jak najbardziej godnego szacunku, który nie ma nic wspólnego ze światem przestępczym. W końcu jednak pętla wymiaru sprawiedliwości zacisnęła się na Alu Capone, który długoletnie wyroki zaczął odsiadywać w tej samej Atlancie, w której w czwartek wieczorem (czasu amerykańskiego) pojawił się Donald Trump.
Były gwiazdor telewizyjny doskonale wie, jaka jest siła obrazu w dzisiejszej cywilizacji. Dlatego w czasie poprzednich trzech procedur przedstawienia zarzutów (w Nowym Jorku, Waszyngtonie i na Florydzie) jego adwokaci zdołali wynegocjować rezygnację z robienia zdjęcia policyjnego pod pozorem, że „oskarżony jest wystarczająco znany”. Ale nie tym razem. Na zdjęciu z nazwiskiem Labata widać więc Trumpa patrzącego spode łba, oczy skierowane prosto w kamerę, w równie nienagannym garniturze co Al Capone. Tu chodzi nie tylko o elegancje, ale i wolę walki.
Czytaj więcej
W czwartek opublikowano zdjęcie policyjne (ang. mug shot) wykonane po formalnym aresztowaniu Donalda Trumpa w związku z zarzutami stawianymi mu w sprawie próby zmiany wyniku wyborów prezydenckich w Georgii, w 2020 roku.
Jednak tę rozgrywkę w sądzie wygrała czarnoskóra prokurator Fani Willis. Trump nie tylko musiał jeszcze (znów po raz pierwszy) zostawić odciski palców, ale i nadano mu numer: PO1135809. Teraz figuruje w sądowych kartotekach jako biały mężczyzna, 1,90 cm wzrostu, 97 kg. Tyleż znaków, że ruszyły tryby machiny sądowej, które powstrzymać nie będzie łatwo.
Donald Trump - więzień numer PO1135809
Jednym z warunków tego, że Trump będzie mógł odpowiadać z wolnej stopy jest jego zobowiązanie, że nie będzie atakował świadków i kontaktował się z 18 współoskarżonymi. Ale jeszcze przed odlotem z Atlanty były prezydent oświadczył, że chodzi o „parodię sprawiedliwości” i „ingerencję w proces wyborczy”. Jak dalece sąd będzie tolerował takie zachowanie, nie wiadomo.